sobota, 3 sierpnia 2013

Smutne wieści

Przepraszam...Po prostu nie daje rady :( Fabuła się rypła i nie umiem nic wykrzesać.Postanowiła skupić sie n moich pozostałych blogach.Po prostu to nie ma sensu.Miałam wszystko zaplanowane ale niestety nie moge napisać.Wiem że możecie mnie teraz zabić ale postanowiłam porzucić tego bloga.Może jeszcze do niego wróce ale to za znaczną ilość czasu.Przepraszam was.Mnie jest ciężko bo to mój pierwszy blog,ale nie mogę już dłużej go męczyć.Zajrzyjcie na inne moje blogi. Jeszcze raz przepraszam :(

sobota, 20 lipca 2013

Przerwa

Uwaga! Robie sobie małą przerwe.Przepraszam ale przyda mi się to.Mam zastój i nie mogę nic wykrzesać :(. Wiem pewnie teraz myślicie "Kurde..Kolejny blog zawieszony!".To nie jest zawieszenie.Będę zbierać pomysły żeby zadowolić was lepszymi rozdziałami.Przewiduje że wrócę gdzieś w sierpniu,ale kiedy tylko na coś wpadne od razu napisze.To na tyle.Jeszcze raz przepraszam.

~~Wasza DarkHappy -chan :*

sobota, 29 czerwca 2013

URODZINKI + MAŁY ONESHOT

DH: Witajcie!! Dziś nie ma rozdziału.Obchodzę urodzinki i postanowiłam się bym podzielić.Ahhh...29.06 dzień w którym na świat przyszła mała,zła istotka...Eh wspomnienia...Ale nie o tym chciałam gad...(słyszy szumy w pokoju.) Hmmm...Co to mogło być? (rozgląda się nerwowo)No nic.To teraz...
T(ajemniczy)G(łos): TERAZ!!!
DH:Aaaaa!!! Zostawcie mnie!! (widzi ciemność)
TG: Bierzcie ją! (wleką ją za sobą.Próbuje się wyrywać ale to na nic.Krzyczy i woła ale nikt jej nie słyszy.Nagle sadzają ją na jakimś krześle.Widzi jasność i słyszy: )
W(szyscy): Wszystkiego najlepszego! (rozgląda się z niedowierzaniem po sali.Znajduję się w gildii znanej przez wszystkich.)
DH: T-to dla mnie?
C(rystal)P(hoenix): W końcu masz urodzinki,nie?
G(ray): Jak nie dla ciebie to dla kogo?
A(yako)H(anari): Jesteś naszą kochaną autorką!
A(kemi): Gdyby nie ty nie powstali byśmy.
N(aomi): I nigdy byśmy się tak nie upiły z Ayako xD.
DH: Jestem szczęśliwa! Wszystkie moje postacie,postacie z innych blogów (patrzy na Kath i Itami) przyszły tu specjalnie dla mnie? 
I(tami): Cieszymy się z tego.
K(ath): A w ogóle ile kończysz lat?
DH: Kończe...emmm...Naście lat,o!
N(atsu): Czyli?
DH: Kobiety się o wiek nie pyta.(wszyscy uśmiechają się do niej.Oddaje ten gest.Po kolei przytulają się do niej.Podchodzi Mistrz)
M(istrz): Pozwól że cie przytule.(ściska ją.Czuje uścisk na...Patrzy na staruszka gniewnym spojrzeniem.)
DH:Staruszku...Jeszcze raz a cie uśmierce.
M: P-przeraszam.(wzdycha przeciągle.Oczami wyłapuje Graya)
DH:Gray!!!!!!(biegnie w jego stronę i rzuca mu się na szyje.) Kocham cie!Kocham cie!Jesteś najfajniejszą postacią w tym anime!
G:Miło to słyszeć (ma rumieniec na twarzy)
W:Zaczynamy imprezkę!! (wszyscy zaczynają tańczyć.Piją,śmieją się i wygłupiają.Autorka szeleje z Crystal. Ayako i Kath jako dwie Wodne Smocze Wojowniczki znalazły wspólny język.Białowłosa polubiła Itami i jej charakter.Akemi też się z nimi za kumplowała z nimi.Naomi dokuczała Laxusowi.Świetnie się wszyscy dogadywali.Podeszła do niej Lissana.)
L(issana): Zrób tak że ja mam być główną bohaterkom!
DH: Prędzej cię uśmiercę.(Lissana ucieka z płaczem.Razem z Crystal śmieją się.) Kto to zorganizował?
CP: A kto jak nie ja?
DH: Dziękuje! (rzuca jej się na szyje) Ale kogoś brakuje...
Ak(i): Już jestem!(krzyczy i podbiega do DarkHappy.)To dla ciebie.(wręcza jej bukiet pięknych i kolorowych kwiatów.)
DH:D-dziękuje (przytula go a Crystal chichocze pod nosem)Rozkręcamy imprezkę!(wszyscy zaczęli tańczyć.Nie  minęła chwila a stworzyła się też bójka.Autorka zaraz do niej dołączyła.Pociągnęła tam Crystal. Z gildii nie zostało nic a ona drapie się po głowie.) Cóż...Imprezka w stylu Fairy Tail,ne?
CP:Przyznaj że zawsze chciałaś dołączyć.
DH:To było moje marzenie! Najlepsze urodziny jakie miałam! 
I tak kończy się moja przygoda z FT w moje urodziny.Co było dalej? Przyjechała Rada i chciała wszystkich zamknąć ale DarkHappy zagroziła im śmiercią. Zaraz się wycofali. Pili i śmiali się całą noc. I było małe sam na sam z Grayem. xD Oczywiście Juvia chciała ją zabić ale Aki zaślepiony miłością do niej obronił ją i razem,żegnając się z wszystkimi  wrócili do domu.


Tekst dostępny na moim drugim blogu o Ayako xD.

piątek, 28 czerwca 2013

WAKACJE!!!!

I co? W końcu WAKACJE!! Tak upragnione przez wszystkich.Mam nadzieje że średnią macie dobrą! Ja jakoś przetrwałam,całe szczęście. Więc życze wam żeby wasze wakacje były udane i bezpieczne.Mam nadzieje że będziecie mieli okazje przeżyć wiele ognisk ze znajomymi,zawierać nowe przyjaźnie i może znaleźć wakacyjną miłość?Kto wie! Więc miłych wakacji!

Rozdział 11

Westchnęła przeciągle wkładając do walizki kilka grubych książek.Kiedy to zrobiła stanęła przed swoją szafą.Co też ten mistrz wymyślił...mówiła w myślach.Jeszcze pamiętała te słowa mistrza.Robimy sobie urlop!...usłyszała w głowie krzyk mistrza.Potem zaczął rozdzielać kto gdzie ma jechać.Ją przydzielono nad jezioro.Jedyny plus był taki,że było ono w lesie,a ona kocha las.Wyjęła z szafy dwa stroje.Zastanawiała się który wziąć.Po namyśle oba wrzuciła do torby.Włożyła tam jeszcze ubrania,szczotkę do zębów i inne ważnie rzeczy.Zapięła walizkę i wyszła.Przez te wszystkie rzeczy zrobiła się bardzo ciężka.Postawiła ją na ziemi i dziękowała że posiada ona kółka.Było jej łatwiej ale nadal ciężko.Nie zwracając na to uwagi ruszyła przed siebie.Do budynku doszła stosunkowo szybko.Uchyliła drzwi.Było tam tylko kilka osób.To byli ci którzy jechali z nią.Czyli Gray,Natsu,Lucy,Erza,Satoru,Wendy.Levi,Gajeel i kilka innych osób.Uśmiechnęła się do nich a oni odwzajemnili gest.Razem ruszyli w kierunku stacji.Walizka zaczęła jej ciążyć kiedy poczuła, że ktoś jej ją zabiera.Spojrzała na tego kogoś i zarumieniła się lekko.
-Daj.Pomogę ci.-powiedział Gray z uśmiechem.
-N-nie musisz...-odpowiedziała zawstydzona.
-Ale chcę.-nie zważając na jej sprzeciwy zabrał je bagaż.Spuściła wzrok.Nie lubiła być ciężarem,a teraz tak się czuła.Dotarli na stację.Tam podeszła do dwójki Smoczych Zabójców.Rzuciła na nich Troję.
-Gotowe.-powiedziała z uśmiechem.
-Dzięki.-odpowiedzieli.Weszli do pociągu i niemal od razu ruszyli.Zapowiadała się długa podróż.Usiadła na wolnym miejscu.Siedziała sama.To trochę smutne ale przecież większość usiadła drużynami,a ona do żadnej nie należała.Wyciągnęła książkę i zaczęła ją czytać.Był to romans.Lubiła bardzo ten gatunek.Ci ludzie w książce...Dzięki temu mogła sobie przynajmniej wyobrazić jak to jest kochać i być kochanym.Kiedy doszła do fragmentu gdzie bohaterowie składali pocałunek na swych ustach zarumieniła się strasznie.To była jej wada,ze kiedy czyta takie książki automatycznie robi się czerwona.
-Interesujące...-usłyszała koło ucha.Podskoczyła i odwróciła głowę w stronę osoby z którą teraz stykała się nosem.Jej spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem czarnych tęczówek.Odskoczyła szybko.
-G-gomene.-wyszeptała a on uśmiechną się do niej.
-Nic sie nie stało.Nie wiedziałem że lubisz takie książki.-powiedział Gray,a ona odwróciła zażenowana wzrok.Przytaknęła niechętnie.-Mogę?-zapytał pokazując na jedną z książek leżącą na siedzeniu.Skinęła głową.
-Cz-czemu nie siedzisz z reszta?
-Pomyślałem,że będziesz lepszym towarzystwem niż tamta hałaśliwa zgraja,a poza tym siedziałaś całkiem sama więc pomyślałem że się przysiądę.Mogę,prawda?
-O-oczywiście.-speszyła się.
-Wiesz,że ponoć tam gdzie jedziemy będzie też nasz sojusz?
-Nasz sojusz?-zdziwiła sie.
-No ci z którymi wyruszyliśmy na pokonanie tamtej gildii,pamiętasz?
-Aa.Tak pamiętam.-resztę drogi nikt się nie odezwał.Jechali bardzo długo.Zaczynało się ściemniać.Pogrążony w swoich myślach chłopak poczuł ciężar na ramieniu.Spojrzał tam.Akemi zasnęła.Zarumienił się i uśmiechnął lekko.Po chwili o również zasnął.Ponieważ jechali całą noc każdy z tam obecnych w końcu zasną.Rano kiedy się obudzili pierwsze co zobaczyli to twarz wściekłej Juvii.
 (nie zwracajcie uwagi na Lucy xD dop.aut.)
Spojrzeli na siebie nie wiedząc o co chodzi.W końcu dotarło do nich,że spali przytuleni do siebie,a on jeszcze obejmował ją w pasie.Zaczerwieniła się strasznie i odskoczyła.
-RYWALKA W MIŁOŚCI!-krzyknęła niebieskowłosa i rzuciła się na niebieskooką.Ta pisnęła przestraszona,co obudziło resztę,i zaczęła uciekać.Juvia ciągle powtarzała "Rywalka w miłości!" albo "Gray-sama jest Juvii". Nikt nie rozumiał o co chodzi.Kiedy Asai skończyła się droga ucieczki oparła się o ścianę i zasłoniła oczy rękoma.W tej chwili wszyscy zareagowali i złapali miginię deszczu.
-Uspokój się!-warknęła Tytania.Nie reagowała.Podszedł do niej Gajeel.
-Albo się uspokoisz albo wyrzucę twoją kolekcje zdjęć Graya!-warknął a ona uspokoiła sie natychmiastowo.W tej chwili pociąg się zatrzymał.Wysiedli i zauważyli przyjaciół z innych gildii.Uśmiechnęli się do nich.
-Sting!Miło cię widzieć!-krzyknęła Akemi rzucając się mu na szyje.Oddał uścisk i obrócił się wokół własnej osi.
-Mi też miło ciebie widzieć.-odpowiedział stawiając ją na ziemi.Spojrzała na czarnowłosego który patrzył na nią bez wyrazu.
-Dzień dobry Rogue.Ciebie też miło widzieć.-uśmiechnęła się do niego a on odwzajemnił gest.Przywitali się ze wszystkimi i przedstawili im nowego kompana czyli kuzyna Lucy.Dobrze dogadywał się z Blue Pegasus.Wiadomo dla czego,nie?Po przywitaniu wszyscy ruszyli w stronę plaży.Musieli przejść przez las,co nie wszystkim się spodobało.Szli leśną ścieżką.Nie spieszyło im się.W końcu spędzą tam dwa tygodnie.Kiedy doszli zobaczyli błękitną tafle jeziora.Woda była krystalicznie czysta a piasek przyjemny dla stup.Słońce przygrzewało a obok wody stały domki.Szybko podzielili kto z kim śpi.Domki były 2-3 osobowe. 
-To ja będę spać z tą piękną anielicą.-rzekł młody Heartfilia i przyciągając Asai do siebie ruszył w stronę domu.Poczuła szarpnięcie.Teraz była w ramionach czarnowłosego maga lodu.
-Chyba śnisz!-krzyknął i zaczęli się kłócić.Wojna trwała kilka minut,aż w końcu Sting chwycił ją za nadgarstki i przyciągnął do siebie.
-Skończcie!-warknął.
-Akemi będzie spała ze mną!-krzyknęła Levi.Już chcieli zaprotestować,ale widząc przerażające spojrzenia dziewczyn ulegli.Szybko wypakowali się i poszli rozejrzeć się po terenie.Bardzo im się tu podobało.Kiedy skończyli było już ciemno więc postanowili zrobić ognisko.Rozpalili je i zaczęli smażyć pianki i kiełbasi.Bardzo się przy tym śmiali.Nagle temat zszedł na młodą Asai.
-Wiesz jesteś bardzo śliczną dziewczyną.-przyznała Erza a ta się zaczerwieniła.
-Nie dość,że jest ładna to jeszcze bardzo miła.-dodała Chelia.
-I mądra.-dodała Levi.
-N-nie to nie prawda!-zaprzeczała ale oni kontynuowali.Naglę Gray uderzył pięścią w swoją otwartą pięść.
-Już wiem!-krzyknął a inni spojrzeli się na niego.-Ty jesteś moe!-dowiedział przybliżając się do niej.
-B-b-baka!-krzyknęła i odepchnęła go.Reszta wieczoru minęła im naprawde szybko.


Kolejny rozdzialik.Wakacje! Co o tym sądzicie?






sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 10

Rano otworzył oczy i rozejrzał się po pomieszczeniu.Definitywnie nie był u siebie.Przetarł swoje zaspane oczy i ręką przeczesał włosy.Zasłonił usta ziewając.Plecy bolały go niemiłosiernie,w końcu zasnął na siedząco oparty o ścianę.Już miał wstawać kiedy poczuł ciężar na swoich kolanach.Spojrzał w tamto miejsce. Spała wygodnie ułożona na jego nogach.Słyszał jej równomierny oddech i widział jej lekko rozchylone usta i ręce ułożone koło twarzy.Kilka niesfornych kosmyków opadało na jej twarzyczkę.Zaraz odgarną je i spojrzał na nią.Wcześniej tego nie dostrzegał, ale ona była naprawde urocza.Badał każdy kawałek jej twarzy.Przestał dopiero kiedy zauważył jak dziewczyna się budzi.Szybko odwrócił wzrok. Otworzyła oczy.Od razu wyczuła że nie śpi na poduszce.Podniosła wzrok i zauważyła jego.Szybko odskoczyła cała czerwona.
-Przepraszam...-wyszeptała.
-Nic się nie stało.Idziemy do gildii?-zapytał nieśmiało.Ona tylko przytaknęła.Szybko weszła do łazienki,gdzie wykonała wszystkie poranne czynności.Ubrała się w swój codzienny strój i wyszła.Przygotowała szybie śniadanie,które zjedli po czym ruszyli w stronę gildii.Starał się nie patrzeć na nią,bo kiedy to robił nie mógł oderwać od niej oczu.Nie rozmawiali,ale nie przeszkadzało to im.Kiedy doszli do celu,chłopak kopniakiem otworzył drzwi.Nikt jednak nie zwracał na to uwagi.Wszyscy zebrali się w jednym miejscu.Było gwarno ale nie było żadnych bójek,co było dziwne.Spojrzeli na siebie zdziwieni.Wzruszyli ramionami i ruszyli w stronę tablicy ogłoszeń.Nie było nic ciekawego więc postanowili przysiąść sobie przy barze.Siedzieli tak godzinę,kiedy gwar ucichł a wszyscy zaczeli wracać na swoje miejsca.Asai wstała chcąc podejść do dziewczyn.Ruszyła w ich stronę.Siedział przy nich jakiś wysoki,dobrze zbudowany,przystojny blondyn o niebieskich jak niebo oczach.Był ubrany w białą koszulę,krawat,czarną skórzaną kurtkę i jeansy.Większość dziewczyn przy stoliku wpatrywała się w niego z pożądaniem.
-Ohayo.-powiedziała nieśmiało.Wszystkie pary oczu zwróciły się do niej.
-Ohayo!-odpowiedziały jej z uśmiechem.Zaraz podeszła do niej Lucy.
-To jest mój kuzyn Satoru.-powiedziała ściskając jej ramię.-Satoru to jest Akemi.-chłopak spojrzał na nią leniwym wzrokiem.Kiedy ich oczy się spotkały,jego rozbłysły dziwnym blaskiem.Zaraz znalazł się przy niej,przyciągnął ją do siebie i przechylił delikatnie robiąc pozę jak w tańcu <wiecie o co chodzi ne?>
-Jestem Satoru,ty za to jesteś aniołem który wstąpił z nieba by ukazać światu swoje piękno.-powiedział uwodzicielsko,a ona się zarumieniła.Całą gildia na nich patrzyła.
-Emm...j-ja...-plątała sie a on położył dłoń na jej policzku.
 -Pozwól,że skradnę pocałunek z twoich słodkich ust.-rzekł zbliżając swoją twarz do jej.Ona zamknęła przestraszona oczy.Już prawie stykali się ustami,kiedy...
-Łapy precz od Akemi!-krzyknął Gray wyrywając mu dziewczynę z objęć.Teraz była w ramionach maga lodu.-Nie pozwalasz sobie na za wiele?
-A ty to...-powiedział zirytowany blondyn.
-Ktoś kto nie będzie patrzył jak jego koleżanka z gildii jest chamsko podrywana,przez jakiegoś lalusia...-wycedził przez zęby.Ten prychnął tylko.
-Może byście tak już zostawili ja w spokoju?-zapytała Levi.Spojrzeli na niebieskooką.Była cała czerwona.Czarnowłosy puścił ją.
-Przepraszam.-powiedział zmieszany.
-N-nic się nie stało.-odpowiedziała kiedy stała już równo.-M-miło było poznać,a-ale już musze iść!-pisnęła i odbiegła.Ci zmierzyli się wzrokiem i rozeszli.Czemu ten koleś tak wkurzył mnie tym,co zrobił?Chyba nie powinno mnie to obchodzić,nie?...mówił w myślach czarnowłosy.Spojrzał na nią.Siedziała przy barze i rozmawiała z Mirą. Na jej twarzy widniał jeszcze rumieniec.Była tam otoczona dziewczynami,które wypytywały ją o wszystko.Nagle drzwi się otworzyły.Stała w nich Pani Deszczu.Rozsiewała mroczną aure,tak silną że magowie z gildii zamilkli.Objeła spojrzeniem całe pomieszczenie,a jej wzrok zatrzymał sie na młodej Asai.Warknęła i rzuciła sie na nią.Wyglądało to tak że Akemi była przygnieciona a Loxar siedziała jej na brzuchu a ręce przytrzymywała jej po obu stronach głowy.
-RYWALKA W MIŁOŚCI!-krzyknęła niebieskowłosa.
-R-rywalka w miłości?-zapytała przestraszona.Reszta wpatrywała sie w to zdziwieni.
-Gray-sama jest Juvii! Trzymaj sie od niego z daleka!-szybko pokazała jej zdjęcie na którym niebieskooka przytulała ciemnowłosego,po jej przyjęciu urodzinowym.
-A-ale...
-Juvia powiedziała:Gray-sama jest JUVII!-siedemnastolatka wpatrywała sie w nią przerażona.Nagle poczuła że coś odrywa Loxar od jej brzucha.
-Weź się uspokój!Ona mi dziękowała!-warknął Fullbuster.
-Nic ci nie jest piękna?-powiedział Heartfilia podnosząc ją.Ona zaprzeczyła kiwnięciem głowy.Spojrzała na Panią Deszczu.Wyrywała się żeby ją uderzyć.Zrobiło się jej smutno,ale uśmiechneła się blado.
-Nic się nie stało,ja już pójde.Wybiorę jakąś misje czy coś...-wyszeptała i ruszyła w stronę tablicy ogłoszeń.NIestety nie było nic ciekawego więc postanowiła pójść do domu pożegnała sie ze wszystkimi i wszyła.Westchnęła ciężko.Nie martw się Juvio...ja nie mogę kochać...



JEst rozdział!PRzepraszam że taki krótki i przepraszam za te dwa dni opóźnienia.WYBACZCIE MI! To n atyle następna notka za tydzień i będzie dłuższa,obiecuje!
P.S. Opis nowego bohatera w zakładce "Bohaterowie" już wkrótce.

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 9

Od rana padał deszcz.Chodź na dworze było szaro w gildii świeciło słońce.Wszyscy właśnie kończyli sprzątanie po imprezie urodzinowej.Cieszyli się,że dzięki nim ich przyjaciółka miała udane urodziny.Goście z innych gildii pożegnali się i wyszli.Każdy znalazł sobie miejsce na którym usiadł.Było spokojnie,dopóki drzwi nie otworzyły się.Spojrzeli w tamtą stronę.Stała tam uśmiechnięta i cała mokra Akemi.Jej ciuchy przylegały do jej ciała ukazując jej kształty.Mokre kosmyki włosów przyklejały się do jej twarzy.
-Ohayo!-powiedziała machając do wszystkich.Podeszła do niej Mira,zarzucając na jej barki koc.
-Oszalałaś?Przeziębisz się!Trzeba było poczekać aż deszcz przestanie padać,albo w ogóle nie przychodzić!-skarciła ją białowłosa.
-Ale inaczej nie mogłabym wam podziękować!-krzyknęła rzucając się jej na szyje.-Dzięki wam pierwszy raz od śmierci mojej mamy,moje urodziny były szczęśliwe!-krzyknęła.Dziękowała chyba każdemu z osobna.Gdy to zrobiła usiadła przed barem,koło Wendy,Erzy,Lucy,Natsu i Gray'a.-Wam dziękuje najbardziej!Te piosenki były wspaniałe!-pisnęła przytulając się do Gray'a,zaraz jednak odskoczyła od niego cała czerwona na twarzy.-Przepraszam...
-Spoko.Nic się nie stało!-zapewnił uśmiechnięty.Odwzajemniła gest nieśmiało.Rozmawiali tak jakiś czas.Ona piła sobie powoli sok pomarańczowy,a jej ciało wysychało.Nagle zamarła.
-Mira,mogłabyś przesunąć się w bok.-powiedziała do barmanki stojącej przed nią.Ta zdziwiona zrobiła to o co kazała.-A psik!-tylko to dało się usłyszeć.Spojrzeli na nią,ale nic tam nie było oprócz ognia.Spojrzeli na resztę gildii.Wszyscy patrzeli jak ogień wgniata ją w ścianę.Wszyscy rzucili się w stronę Natsu,krzycząc na niego.Podeszła do niej Wendy.
-Nic ci nie jest?
-Nie...-spojrzała na resztę.Właśnie szli w stronę różowowłosego.-To nie wina Natsu.
-To co się stało?-zapytała Levi.
-Jakby to powiedzieć...Chyba się przeziębiłam,a kiedy jestem przeziębiona jestem zagrożeniem dla siebie i otoczenia...-powiedziała zmieszana.
-A dlaczego tak jest?-zapytał Wacaba.
-Już mówiłam,że nie panuje za dobrze nad swoją mag-mag-A psik!-tym razem odepchnął ją strumień wody.Odbiła się od sufitu i spadłą na podłogę.-To może ja pójdę do domu...
-Może cię odprowadzić?-zapytała Lucy.
-Nie trzeba poradzę sobie-e-A psik!-podmuch wiatru odrzucił ja.Zamknęła oczy czekając na ból,ale gdy go nie poczuła otworzyła je.Podniosła wzrok,a jej spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem czarnych tęczówek.
-Może lepiej cię odprowadzę?-zapytał i nie czekając na odpowiedź wyszedł ciągnąc ją za sobą.Szli jakiś czas w milczeniu,aż doszli do jej mieszkania.Kiedy tak weszli,usadowił ją na fotelu,a sam poszedł zrobić herbatę.-Proszę.
-Nie musisz tego robić...Nie chcę ci zrobić krzywdy.-powiedziała smutno.
-Weź nie żartuj! Jesteśmy przyjaciółmi...-powiedział uśmiechając się do niej.Rozmawiali jeszcze kilka minut.Niespodziewanie na zewnątrz zrobiło się gorąco.Słońce świeciło mocno,co było dziwne bo właśnie padało.Spojrzał na nią.Teraz zaczęła się trząść,a na dworze zaczął padać śnieg.Powtórzyło się to kilka razy.
-Przepraszam...z tą pogodą to moja wina...-powiedziała zażenowana.On szybko skoczył do kuchni i wyciągnął z szafki termometr.
-Masz gorączkę...-powiedział do siebie.-Wskakuj do łóżka.
-Nie trzeba...-powiedziała szybko z zaróżowionymi policzkami.
-Kładź się!-rzekł stanowczo,odgarniając mokre kosmyki z twarzy.Westchnęła i poszła do łazienki.Przemyła twarz.Ubrała krótkie spodenki,zdecydowanie za krótkie i obcisłą czarną bluzkę.Kiedy ją zobaczył zarumienił się.
-Przepraszam,ale nic innego nie było w łazience...
-Spoko...nic się nie stało...-powiedział zmieszany.
-To dob-dob-A psik!-kichnęła a podmuch wiatru zdmuchnął wszystko.Gdy się uspokoiło otworzyła oczy.Nad nią widziała parę czarnych oczu.Zarumieniła się a on odskoczył.
-Przepraszam!-krzyknęli równocześnie.Po długiej ciszy znów rozległy się kichnięcia.Raz wszystko się paliło,raz moczyło,drugi zamrażało lub niszczyło przez ciężar metalu.Oboje byli wykończeni.Chłopak siedział na fotelu,a dziewczyna na łóżu.
-Co tu się stało?-usłyszeli głos Tytanii.Spojrzeli w tą stronę.Stało tak kilka osób.
-Co tu robicie?-zapytał mag lodu.
-Jako że Akemi posługuje się magią Natury pomyślałam ze wezmę osoby posługujące się magią typu żywioły czy coś więc jesteśmy.-wyjaśniła szybko.
-Dziękuje za tros-ke. A psik!-kichnęła a w ich stronę poleciało żelazo,które zaraz złapał Gajeel.
-Widzę,że dobrze że przyszliśmy.-powiedziała Lucy.Wendy podeszła do Asai i zaczęła ją leczyć.
-Jutro będziesz zdrowa.-powiedziała po chwili.Usłyszeli kichanie.Całe mieszkanie zamarzło.Wszyscy oprócz Graya i Natsu drżeli z zimna.
-Może lepiej pójdę spać?-zapytała nieśmiało chora.-A psik!-tym razem z jej ust wyleciała gwiazda która uderzyła Lucy w twarz.-Przepraszam!-pisnęła.
-Spokojnie,nic mi nie jest.-powiedziała blondynka uśmiechając sie słabo masując obolały nos.Znów kichnięcie,a wszyscy leżeli przygwożdżeni do ziemi.-Magia Grawitacji?-zapytała zaskoczona.Gdy mogli się ruszać spojrzeli na nią.Spała oparta o ramię maga lodu.
-To my już pójdziemy.-szepnęła Tytania.Reszta dni minęła spokojnie.Nie miała już gorączki ani nie kichała więc było dobrze.


Dzisiaj króciutko!Przepraszam!
Aki:Mogłabyś sie postarać bardziej!
Wiem ale mam chyba złe wieści.Od dzisiaj rozdziały będą się pojawiać raz w tygodniu we czwartki.Powód? Założyłam nowego bloga.Tematyka "Naruto" nowa generacja. Na moim drugim blogu rozdziały będą sie pojawiać we wtorki a na tym nowym w soboty.Ale zacznie on funkcjonować kiedy szablon będzie gotowy. To na tyle Bay! :*

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 8

Ciemność.Tylko ją widziała.Nie słyszała nic.Była w środku wielkiej otchłani.Nic tylko pustka otaczająca ją zewsząd. Nagle zobaczyła światło zbliżające się do niej.Chciała uciekać ale nie dała rady.Dopadło ją.Przed nią pojawił się obraz z przeszłości...jej przeszłości.Widziała to o czym chciała zapomnieć.Widziała twarz mężczyzny który zrobił jej krzywdę.Łzy zaczęły wypływać z jej oczu.Nie chciała patrzeć,ale nie mogła nic zrobić.To bolało.Chwile po tym  znalazła się w innym miejscu.Miejscu w którym przez półtora roku przysparzano jej ogromnego bólu i cierpienia.Już miała się poddać gdy przed oczami pojawiła się gildia. Ci wszyscy uśmiechnięci magowie,członkowie wielkiej rodziny...i on.Widziała jego uśmiech skierowany do niej. Zamknęła oczy uśmiechając się lekko.Usłyszała głosy z zewnątrz...
-Wendy,Chelia! Jakieś zmiany?
-Przepraszam panie Gray ale niestety...nie chwila! Chyba się budzi!-po tych słowach uchyliła powieki ukazując światu swoje niebieskie jak niebo tęczówki, co nie było proste ponieważ były ciężkie jak z ołowiu. Zobaczyła wszystkich sojuszników.Zdziwiła się.Poczuła jak ktoś ją obejmuje.To były dziewczynki.
-Martwiłyśmy się o ciebie!-zapłakała różowowłosa. Ta uśmiechnęła się czule i pogłaskała je po głowie. Spojrzała na resztę.
-Ile byłam nieprzytomna?-zapytała nieśmiało.
-Tylko kilka dni.-powiedział Lyon czochrając jej włosy.Zaśmiała się lekko. Nagle spoważniała.
-A co z panem Jurą?
-O mnie się nie martw.-zaśmiał się mężczyzna wchodząc do pokoju.-Wszystko dobrze.
-Ciesze się.
-Dobrze zostawiamy cię tu,abyś odpoczęła,a kiedy będziesz się czuła lepiej zejdź na dół.-powiedział Hibiki i wszyscy wyszli. Położyła się wygodnie i zaczęła leczyć.Nie zajęło jej to długo ponieważ dziewczynki świetnie sobie poradziły. Po tym ubrała się tym razem w czarną sukienkę i tego samego koloru buty które z niewiadomych przyczyn zostawiły jej dziewczyny,uczesała i wyszła. Zeszła ze schodów i oniemiała. Na środku gildii stała scena na której stali wszyscy chłopcy z sojuszu. Reszta gildii uśmiechała się do niej radośnie,mężczyźni nawet zarumienili się na jej widok.W głośnikach zabrzmiała muzyka (jeśli chcecie wiedzieć co włączcie 6 na mojej play liście). Wesoła muzyka zaczęła się rozprzestrzeniać po pomieszczeniu. Najpierw śpiewało Blue Pegasus, potem doszli do nich Szablozębni a potem Fairy Tail. Śpiewali i uśmiechali się do niej. Piosenka byłą piękna.Taka słoneczna i ciepła. Ze sceny zszedł Gray i podszedł do niej.Podał jej rękę którą niepewnie złapała,a on pociągnął ją za sobą.Teraz stała tam z resztą. Przerzucił jej ręke przez ramię z jednej strony a Sting z drugiej.Reszta zrobiła to samo.Gdy piosenka się skończyła popłakała się.Upadła na podłogę,a reszta gildii krzyknęła:
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO AKEMI!-po kilku minutach uspokoiła się.Spojrzała na chłopców, a oni uśmiechali sie szeroko.
-Wymyśliliśmy to żeby umilić ci ten dzień.-powiedział Eve.
-Dziewczyny też coś dla ciebie mają.-powiedział Ren a na scene weszły sojuszniczki.Znów zabrzmiała muzyka a dziewczyny zaczęły śpiewać ze szczerego serca. (tym razem włączmy 2.). Wyszło im to pięknie. Każda po kolei przytuliła ją i zatańczyła z nią krótko.Wyglądały tak słodko.Kiedy skończyły na ich miejsce weszła ona.Spojrzała na wszystkich i powiedziała:
-Dziękuje.Nigdy nie pomyślałabym,że będę szczęśliwa w tym dniu i też chcę wam coś dać.Dawno tego nie robiłam,ale chce dla was coś zaśpiewać...-odwróciła się od nich plecami i za pomocą Magii Efektów sprawiła że zabrzmiała melodia której nigdy nie słyszeli. Zwróciła się znów w jej stronę,oczy miała zamknięte a z ust wydobyły się pierwsze słowa. (http://www.youtube.com/watch?v=CTTjLxXFg0k). Jej piękny głos łaskotał uszy wszystkich zebranych.Piękna gra fortepianu ładnie się z nim komponowała,jakby były dla siebie stworzone.Piosenka była prawdziwa.Napisała ją zaraz po tym smutnym wydarzeniu,ponieważ kilka dni potem w szpitalu odwiedził ją człowiek który znał sie na jej magii i dowiedziała się od niego,że nigdy nie będzie mogła się zakochać...Postanowiła,że dla dobra wszystkich tego nie zrobi.Wtedy wszystkie uczucia wlała w te słowa.Były delikatne i takie piękne.Wszystkie Kobiet w gildii płakały,a mężczyźni ledwo powstrzymywali łzy.Teraz nie obchodziła ich zasada "Faceci nie płaczą." , teraz byli w świecie piosenki,która poruszyła ich serca. Nawet Gajeel i Rogue nie mogli się powstrzymać.Po chwili na twarzy każdego było można dostrzec kryształowe łzy.Spojrzała na nich,śpiewając ostatnie strofy utworu.Widzieli że to sprawia że jest szczęśliwa więc cieszyło to też ich.

Kiedy skończyła uśmiechnęła się i zeszła do reszty.Nikt nie mógł się ruszyć.Byli w szoku.Pierwszy otrząsną się Gray,który podszedł do niej i uściskał.Poczuła ciepła,które tak lubiła,ale za każdym razem kiedy o nim myślała karciła się w myślach.Nie powinna o nim myśleć,ale nie potrafiła inaczej.
-Piękna piosenka.-usłyszała jego szept tuż przy uchu.Potem poczuła coś,czego nigdy by się nie spodziewała.Jego ciepłe wargi muskały jej policzek,pozostawiając w tym miejscu przyjemne uczucie. Zarumieniła się strasznie.Zaraz podeszła do nich reszta.Wszyscy chwalili jej piękny głos wycierając łzy. Poczuła jak ktoś łapie ją za nadgarstek i ciągnie za sobą.Postać puściła ją dopiero,kiedy byli sami. Spojrzała na nią.To był Sting.
-Coś się stało?-zapytała zdziwiona.
-Chciałem ci podziękować za wtedy i o coś zapytać.-powiedział niepewnie.
-O co chodzi?
-Cz-czy chcia-chciałabyć, zostać m-moją...-miotał się.Nie wiedział co powiedzieć i jak dobrać słowa. Wziął głęboki wdech i uspokoił się.-...moją przyjaciółka? (nie wyobrażajcie sobie za wiele :P dop.aut.).- spojrzała na niego jeszcze bardziej zdziwiona po czym uśmiechnęła się.
-Bardzo chętnie.-zawołała,a on poczochrał ją po głowie.Rozmawiali jeszcze dłuższą chwile.Śmiali się prawie cały czas.Co chwile zerkała w stronę czarnowłosego maga lodu.Widziała Juvię,która się do niego kleiła i bolało ją to,ale obiecała coś sobie i słowa dotrzyma.Impreza trwała całą noc.Nie mogła uwierzyć,że w końcu miała szczęśliwe urodziny.



No jest! Przepraszam że taki krótki. Crystal Phoenix możesz mnie już zabić za tak beznadziejny rozdział.
Aki:Nie waż się tyknąć mojej królewny!
Co ci?
Aki:A nic kochannnie :3
O cholecia ty się nachlałeś na urodzinach Akemi! Trzeba coś z tobą zrobić . A was zachęcam do komentowania. Bay,bay.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział 7

Przed nimi stał wielki budynek.Małe okna i ceglane ściany nadawały temu miejscu mrocznej aury.Wpatrywali się w ten obiekt przez dłuższą chwilę.Dało się wyczuć mroczną aurę płynącą zza murów fortecy. Nagle Ognisty Smoczy Zabójca zerwał się do biegu. Już się wprost cały palił do walki, jedna coś mu to uniemożliwiało,a konkretnie jakaś bariera.Odbił się od niej i upadł na ziemie.Podjął wiele prób przebicia się ale to było na nic.Akemi podeszła do niego i dotknęła "tarczy".Jej ręka została odepchnięta.Podniosła kamień po czym rzuciła go.Normalnie przeleciał przez osłonę.Złapała się za podbródek. Reszta wpatrywała sie w nią obmyślając plan.
-To co my teraz zrobimy?-zapytała Lucy.
-Może to przeanalizuje?-zapytał Hibiki.
-Mogę użyć mojej magii.-zaproponował Jura.Dziewczyna podeszła do nich i powiedziała nieśmiało:
-A-ano...Wiem co możemy zrobić...
-Co?-zapytali chórem.
-Bo widzicie....Ta tarcza nie przepuszcza magów,ale przepuszcza naturę...
-I co z tego?Jeśli tak jest to nie przejdziemy!-zawołał Lyon.Ona uśmiechnęła się uroczo.
-Ja mogę się tam przedostać.-spojrzeli na nią zdziwionymi minami.-Erza prosze złap się mnie mocno.
-D-dobrze.-powiedziała nie pewnie i złapała za ramię młodszej koleżanki.Naglę ich ciało zaczęło się zmieniać w płatki wiśni.Przeleciały one przez przeszkodę i tak wróciły do swojej naturalnej formy.Wszyscy patrzyli na to z szeroko otwartymi oczami.
-Jak ty to zrobiła?-zapytała Chelia.
-Użyłam swojej magii.-powtarzała tę czynność aż nie zostali sami chłopcy,nie licząc Jury i Ichiya <nie wiem jak odmienić XD>. Odwróciła się do nich i spaliła buraka.-M-m-może poszukamy innego sposobu?
-Nie marudź!-powiedzieli rozbawieni.Westchnęła i zaczęła przenosić się to w jedną to w drugą. Spojrzała na Gray'a który stał sam na polanie.Zarumieniła się jeszcze bardziej.On podszedł do niej i przytulił od tyłu. Jej twarz przybrała odcień włosów Scarlet.Czuła się nieswojo,ale też tak...dobrze?Jego dotyk dawał ukojenie złym wspomnieniom i emocją.Rozkoszowała się tym,ale poczuła jak ją puszcza.No tak,przecież czeka ich misja...Westchnęła ponownie.Weszli po cichu do kryjówki <wow to nowość!!>. Rozglądali się po pomieszczeniu.Ruszyli w przed siebie.Jak się okazało do głównej sali.Nie było tam nikogo prócz mężczyzny w rozpiętej koszuli. Miał czarne,średniej długości włosy i czerwone oczy. Uśmiechał się do nich wrednie. Chodź takiego wyrazu twarz trzeba było przyznać,że był przystojny.Ich wzrok przykuła dziewczyna,około 16 lat,leżąca pod jego nogami. Miała rude włosy za ramiona,a koloru tęczówek nie mogli zobaczyć. Jej oczy były zamknięte,co wskazywało na to,że jest nie przytomna.
-Witam magów!-zawołał radośnie chłopak.-Wyczułem was już jakiś czas temu i niestety,przez was musiałem skończyć zabawę...-mówiąc to spojrzał na dziewczynę. Nie możliwe...Czy on ją...Nie to nie może być prawda...takie myśli krążyły po głowie Akemi.Rosła w niej złość oraz strach przed tym,że to co się stało kiedyś,powtórzy się.Chłopak klasnął w dłonie,a z korytarza wyszedł mężczyzna.-Zabierz ją stąd,potem się z nią pobawie,teraz mam inne zajęcie.-nowo przybyły nic nie odpowiedział tylko siną głową.Po chwili już go nie było.Zlustrował wzrokiem wszystkich zatrzymując się na Asai.-Widzę,że tamta nie jest mi już potrzebna...-zniknął i pojawił się za nią,splatając jej ręce za plecami.Syknęła z bólu.-A ty co powiesz? Pobawisz się ze mną dzisiaj wieczorem?-zapytał wkładając rękę pod jej spódniczkę.Nie mogła się ruszyć,strach ją sparaliżował.Znikąd przyszedł mu jeszcze jeden pomysł,dzięki któremu jego uśmiech poszerzył się.-A może pobawimy się przy twoich znajomych?Chętnie popatrzą.-zaśmiał się jak psychopata,obmacując ją.Łzy spłynęły po jej policzkach.Nie mogła nic zrobić przez strach a on robił z nią co tylko chciał.Nagle uderzyły w niego lodowe lance,a ona znalazła się w żelaznym uścisku maga lodu.
-Nie waż się więcej dotykać naszej przyjaciółki!-wydarł się.Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. Uśmiechnęła się pod nosem.Chłopak puścił ją i spojrzał na przeciwnika który się podnosił.Zza ścian wyskoczyła reszta gildii.Można było wyczuć duże zasoby czarnej magii. Sojusz ruszył do ataku,a ona stała z tyłu.Jeszcze nie otrząsnęła się po tym co ten człowiek chciał jej zrobić.Nie mogła uwierzyć.TO się prawie powtórzyło.Spojrzała na swoich przyjaciół.Walczyli,a ona?Ona stała i patrzała.Zauważyła jakiegoś mężczyznę zakradającego się z mieczem do Lucy.
-Ognista Wstęga!- w jej dłoniach pojawił się gruby sznur z płomieni,który obwiązał przeciwnika i rzucił nim o ściane.-Wietrzny Wir!-tym razem większość z członków nielegalnej gildii zdmuchnął wiatr. Spojrzała na swoich towarzyszy,którzy ledwo się trzymali.Nie dość że ta gildia była silna,to jeszcze było ich wielu.Nie myśląc dłużej zmieniła wszystkich w płatki wiśni.Stworzyła podmuch wiatru który przeniósł ich na bezpieczną odległość.Wrócili do swoich wcześniejszych form i spojrzeli na nią.Dyszała ciężko.
-Dlaczego to zrobiłaś?Dlaczego uciekliśmy?-krzyczał na nią Natsu a w jej oczach pojawiły się łzy.
-O-o-oni byli z-zby-zbyt silni.N-nie dalibyśmy r-rady...-wyszeptała a pięści chłopaka zapłonęły.Już miał ją uderzyć,ale złapali go Gray i Sting.
-Opanuj się!Ona ma racje!-warknął czarnowłosy.
-Musimy odpocząć i obmyślić nowy plan!-dodał blondyn.
-A do tego Akemi powinna odpocząć,chwile i uspokoić się po...-zmieszany Rogue nie dokończył.Ona spuściła wzrok.Różowowłosy ochłonął.Wszyscy usiedli pod drzewami.Najmłodsze leczyły rany innych,chodź ci nalegali by oszczędzali siły.
-Wyruszamy jutro! Teraz pójdziemy do miasta i...-wypowiedź Jury przerwał ból.W jego brzuch była wbita włócznia.Przeszła na wylot.Popatrzeli w kierunku z którego przyleciała broń.Stał tam mężczyzna,który wcześniej wynosił tę dziewczynę.Chłopcy rzucili się na niego.Pokonali go szybo i podbiegli do dziewczyn.Postanowili wcielić plan B.Zanieśli go koło Bombowca Christina.Położyli go na trawie a dziewczyny podbiegły do niego.Próbowały mu pomóc,jednak nic to nie dało.Ze łzami w oczach odeszły od mężczyzny.
-Przepraszamy,ale...nic więcej nie możemy zrobić.-zaszlochała Wendy.Po policzkach Asai spłynęły dwie słone krople.Podbiegła w miejsce dziewczyny i zapłakana próbowała pomóc.-To nie nie d...
-NIE!-krzyknęła.-To przeze mnie! Gdybym uważała nie musielibyście walczyć.Gdybym przeniosła was gdzie indziej to wtedy...-zapłakała.Pod nią pojawił się wielki jasnoróżowy krąg.Jej włosy zaczęły unosić się ku górze.Wyczuwali od niej wielkie pokłady magii.Po chwili rany Świętego Maga zaczęły się goić.Gdy skończyła zanieśli go na pokład.Postanowili zaatakować ponownie.
-To co mamy robić?-zapytał Lyon.
-Przecież to grat!-warknął Lector.
-Fro też tak myśli.
-Chelia i Ren za pomocą swojej magii unoszą statek.Natsu,Sting i Rogue dodają mocy,żeby statek ruszył. Lyon,Gray i Eve chłodzą przegrzane części.Ichiya za pomocą perfum leczy ich rany. Wendy czuwa przy rannym.Hibiki i Erza dowodzicie.-wszyscy spojrzeli na Akemi.Jej twarz,zazwyczaj lekko onieśmielona i uśmiechnięta teraz wyrażała gniew.Statek podniósł się,a Smoczy Zabójcy za pomocą swojej magii ruszyli go z miejsca.Niestety wróg okazał się być sprytny.Uderzyła w nich ogromna kula czarnej magii. Czarnowłosy spojrzał na dziewczyne która kierowała się do wyjścia.Złapał ją za nadgarstki.
-A ty do kąt?-zapytał zdenerwowany.Spojrzała na niego już z uśmiechem.
-Załatwić wam trochę czasu...
-Nie możesz! Uciekamy stąd!-szarpnął ją za rękę ale ona wyskoczyła i z uśmiechem rozwinęła swoje skrzydła.
 
 Spojrzeli na nią zdziwieni.Jak anioł...pomyśleli wszyscy.Teraz w powietrzu na przeciw siebie znajdowała się ona i lider mrocznej gildii.Ten sam który prawdopodobnie zgwałcił tamtą dziewczynę. Mierzyli się wzrokiem.
-Zapłacisz mi za to co zrobiłeś.Moim przyjaciołom i tamtej dziewczynie.-warknęła.Spojrzał na nią z wyzwaniem.
-Co taka mała dziewczynka mi zrobi?-zaśmiał się,a jej oczy zmieniły kolor.Teraz były zielono-niebieski. Wzdrygnął się.-P-pani Natury ?
-Powtarzam: ZAPŁACISZ MI ZA TO!!-w jej ręce uformowało się coś na kształt słońca-Słoneczna Kula!-uderzenie było tak mocne,że uderzył w ścianę klifu.Spojrzał na nią przerażony.Teraz przemawiała przez nią wściekłość.Przyjaciele obserwowali walkę.Nie,raczej jednostronną potyczkę. Po kolejnym uderzeniu wpadła do morza. Chwile potem jej skrzydła zniknęły i głową w dół leciała w tą samą stronę co jej przeciwnik. Reszta nie wiedziała co robić,byli przerażeni.
-Happy/Lector/Fro!-krzyknęli Smoczy Zabójcy.
-Aye,sir!-kotki wyleciały ze statku i zmierzały w stronę spadającej dziewczyny.Użyli maksymalnej szybkości.Złapali ją.Ostatnie co widziała przed straceniem przytomności były zatroskane twarze przyjaciół.


Ok mam go! 
Aki: W końcu!
Noo! Nie mogłąm się zabrać za pisanie,ale w końcu dałam radę!
Aki:A miałaś coś zrobić ne?
O tak,tak! Pamiętam przecież! Dedykuje ten rozdział mojej kochanej Crystal Phoenix ! Najlepszego z okazji urodzin!!
A oto wiersz ode mnie iAki'ego :3
 Z okazji urodzin życzę ci aby jedynymi łzami, 
które pojawią się w twoich oczach, były kryształowe łzy szczęścia,
 Aby radosnego uśmiechu na twej twarzy, nie zakryły chmury smutku, 
aby płatki róż wyścielały drogę Twego przeznaczenia, a szczęście, radość i i miłość były przeznaczeniem Twych dni!

To na tylke bay bay :** 

czwartek, 30 maja 2013

INFO

UWAGA!! Rozdziału nie będzie do niedzieli ponieważ jade do babci. Gdy wróce postaram się go dodać jak najprędzej. Bay,bay i przepraszam :(

wtorek, 28 maja 2013

Korean Dreams Blog Tag

Korean Dreams Blog Tag

Bardzo dziękuje Kuro Lady za otagowanie mnie.Nie spodziewałam się :PP. To miło że autorka jednego z moich ulubionych blogów mnie nominowała :** Jeszcze raz dziękuje ... 






 Zasady: 

1. Wstawić powyższy obrazek.
2. Podziękować osobie która cię otagowała.
3. Nominować jakąkolwiek liczbę blogów do tego tagu, które według ciebie na to zasługują lub po prostu je lubisz ;D (ale nie tą osobę która
 
A teraz najważniejsze:
4. Opowiadasz o swoich 3 marzeniach. Jakich chcesz, mogą to być największe lub te mniejsze, zupełnie pokręcone lub bardziej realne.
5. Odpowiadasz na pytanie: Czy warto marzyć? Dlaczego?
ciebie)
 
 
A oto moje marzenia:
1. Strasznie chciałabym odwiedzić Japonię.Może mało oryginalnie ale marze to tym od dawna. W tym kraju chciałabym zrobić dużo np. spotkać autorów moich ulubionych anime takich jak Fairy Tail.
2. Chciałabym napisać powieść,albo żeby przynajmniej mój blog był popularny. Wtedy byłabym szczęśliwa :*
3. Chciałabym potrafić latać i wyzbyć się lęku wysokości. Wtedy czułabym się wspaniale.
 
 Czy warto marzyć? Dlaczego?
Moim zdaniem powinno się marzyć ponieważ wtedy wiemy do czego dążyć w życiu.Mamy cel którego się trzymamy.Możemy dzielić się nimi z bliskimi nam osobami i dzięki nim mamy nadzieje na lepsze jutro.
 
 Otagowani przeze mnie:
 
 Yasha Aizawa ==> http://nalulovestory.blogspot.com

Animka - chan==> http://fairy-tail-nakama.blogspot.com/
 
Ruby Phoenix ==> http://hazy-future.blogspot.com/
 
 
 
 
To wszystko Bya bay :* 


niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 6

Szli w stronę miasta znajdującego się nieopodal siedziby mrocznej gildii.Akemi co chwile przystawała ponieważ dręczył ją ból w kostce.Nie pozwoliła aby Wendy i Chelia ją obejrzały,ponieważ nie chciała aby traciły niepotrzebnie moc. Nagle straciła równowagę.Zamknęła oczy czekając na kontakt z ziemią,ale to nie nastąpiło. Uchyliła lekko powieki, po to by zaraz zrobić się czerwona. Przed upadkiem ochroniły ją silne ramiona czarnowłosego maga lodu ( DH: Ja też tak chcem!! A:Zamknij się i pisz dalej,a nie!! DH:Ok, ok nie spinaj się...). Patrzyła na niego cała zawstydzona,a on uśmiechnął się delikatnie i wziął ją na ręce.
-Proponuje zrobić postój.-rzekł jej wybawca.
-Zgadzam się. Za chwile się ściemni...-powiedział Jura. Udali się na polane gdzie rozłożyli namioty. Gray posadził dziewczynę przy ognisku,które rozpalił Natsu.Zaraz jej ręce otoczyła bladoróżowa poświata. Syknęła z bólu kiedy zaczeła leczyć ranę na ramieniu.
-Może lepiej ci pomożemy?-zapytała różowowłosa.
-N-nie dziękuje.Dam rade sama...Nie traćcie niepotrzebnie magii.-uśmiechnęła się nieśmiało Dziewczynki jednak nie dały się przekonać i podeszły do niej.
-O matko! Twoja noga jest złamana!-krzyknęła Wendy.Wszyscy spojrzeli na nie zdziwieni.-Jak to możliwe,że nie krzyczałaś?
-Przyzwyczajenie...-szepnęła.
-Co?
-Nie nic....-niestety Gray siedzący obok i smoczy zabójcy usłyszeli to.-T-to ja pójde nastawić sobie nogę...
-Nie powinna pani tego robić!-krzyknęła niebieskooka.
-Po pierwsze nie pani.Po drugie dam rade.-uśmiechnęła się i pokuśtykała za drzewa,gdzie usiadła. Wszyscy słyszeli jej skamlenie z bólu gdy nastawiała sobie kończynę.Gdy wróciła wszystkie dziewczyny już poszły spać.Podeszła do chłopców i usiadła na swoim miejscu.
-Nie idziesz spać?-zapytał Eve.
-N-nie...Posiedze jeszcze.Z-znaczy jeśli mogę.-dodała cała czerwona.Reszta uśmiechnęła się do niej.
-Boli cie jeszcze?-zapytał,ku zdziwieniu wszystkich Sting.
-T-trochę.Jutro będę mogła chodzić normalnie.-odpowiedziała zawstydzona.Zapanowała niezręczna cisza. Natsu postanowił ją przerwać.
-Ej pamiętacie, nasz pierwszy sojusz?
-Weź nie przypominaj.-zaśmiał się Lyon.-Prawie zginąłem!
-Taa.Ichiya odpadł na starcie.-zaśmiał się czarnowłosy.
-Tak,ale byłem pod wrażeniem tego że Hibiki potrafił uderzyć kobietę.-powiedział Jura.
-Dla dobra sprawy.Inaczej prawdopodobnie zabiłaby nas.-zaśmiał sie chłopak.
-Albo Igrzyska Magiczne!-zawołał Ren.
-Tak,wtedy było wiele niejasności.-powiedział Rogue.
-Noo.Ale w końcu Fairy Tail wygrało.-zaśmiał się blondyn.
-Miło tak powspominać.-zaśmiał się rudowłosy.-To takie czarujące,men!
-Jedynym czarem przeszłości jest to,że mineła.-powiedziała dziewczyna zaciskając pięści.
-Czemu?Przecież wspomnienia to najwspanialsza rzecz na świecie.-powiedział Gray.
-A co ty byś zrobił,gdyby twoje wspomnienia przynosiły tylko ból!?-krzyknęła,co zdziwiło wszystkich.
-Jak na to spojrzeć to nic nie wiemy o twojej przeszłości.-wtrącił Salamander.Teraz zaczęła się dyskusja na temat jej przeszłości.(A: Przyznaj,że po prostu nie chce pisać ci się tego dialogu. DH:Żebyś wiedział!)
-Trzy lata...-szepnęła.
-Co?-zapytali chłopcy.
-Miałam trzy lata kiedy moja mama zmarła.Po jej śmierci ojciec wyżywał się na mnie...
-To smutne.-powiedział Hibiki.
-To nie koniec.-powiedziała zaciskając ręce na końcu swojej spódniczki.-W wieku pięciu lat uciekłam z domu.Rok po tym porwano mnie i pobito.Miałam połamaną rękę, nogę, cztery żebra i wstrząs mózgu. Potem przez pewien czas było spokojnie,ale gdy miałam czternaście lat zostałam...-tu przerwała a po jej policzku spłynęły łzy.-...zostałam brutalnie zgwałcona.-zesztywnieli.Nie spodziewali się tego.- Pół roku po tym porwała mnie mroczna gildia.Przez ponad półtora roku wysysano ze mnie magię.Gdyby nie pan Gildarts...nie wiem co by się stało...
-Akemi...
-Nie chce litości!-przerwała gwałtownie wypowiedź maga lodu.-A teraz przepraszam,ale jestem zmęczona.- wstała i odeszła kilka kroków.Podniosła ręce a dookoła pojawiła się jakaś bariera.-Możecie iść spać.Każdy kto wejdzie tu z zewnątrz zobaczy to czego najbardziej się boi.-po tych słowach skierowała się do namiotu. Jednak zanim weszła zatrzymała się.-Prosiłabym o dyskrecję...-nie czekając na odpowiedź weszła do namiotu. Chłopcy nie czekając długo poszli w jej ślady.
Następnego dnia wstała jako pierwsza.Za pomocą swojej magii spowodowała szybszy wzrost roślin,dzięki czemu mogła zrobić śniadanie dla reszty. Przygotowała sałatkę i złowiła ryby. Rozpaliła ognisko przy którym usiadła.Nie minęła chwila a wszystkich zaczął budzić cudowny zapach.Gdy wyszli z namiotów oniemieli.
-J-jak ty to zrobiłaś?-zapytała Lucy.Dziewczyna odwróciła się do nich i uśmiechnęła nieśmiało.
-Magia.-nie pytając o więcej przysiedli się do niej.Wstała szybko i rozdała posiłek,ale ominęła koty.
-A dla nas?-zapytał smutny Happy.
-Dla was mam coś specjalnego.-każdemu podsunęła pod pyszczek półmisek z rybą.Każda była przyrządzona inaczej.Uśmiechnęła się ciepło do nich.Gdy wszyscy jedli ona sprawdzała czy z jej nogą wszystko dobrze.Nie chciała sprawiać problemów na misji,dlatego postanowiła jeszcze raz użyć magii.
-Dobrze,uważam że powinniśmy ruszać.-rzekł Święty Mag.Reszta przytaknęła.Szli dłuższą chwilę w ciszy.
Tylko kociaki gawędziły ze sobą.Nagle Fro się przewróciła.Asai szybko podbiegła do niej i podniosła.
-Nic ci nie jest?Może cię ponieść?-zapytała a kotek tylko przytaknął.Zaczęła głaskać go po główce.-Jesteś taka słodka.-wszyscy patrzyli na ten obrazek jak oczarowani.
-A tak w ogóle od kiedy jesteś w Fairy Tail?-zapytał Lyon.
-Hmm...Pan Gildarts przyprowadził mnie tam,potem znalazłam mieszkanie i mistrz przydzielił mnie do sojuszu,mówiąc że to będzie dobry trening.Czyli to będzie jakieś cztery dni.
-A ile ty masz lat?-zapytała Erza.Ta przystanęła i mocniej przytuliła kotka.
-Za półtora tygodnia kończe 17.Dokładnie za 10 dni.-zacisnęła pięść.
-Coś nie tak?-zapytała Lucy.
-Po prostu moje  urodziny kojarzą mi się z bardzo smutnym dla mnie wydarzeniem...To wszystko.-dalej już nikt się nie odezwał.Szli jeszcze kilka godzin,po czym zrobili mały postój.W jego trakcie podszedł do niej blondyn.
-Ano...-za jąkał się chłopak.Ona popatrzyła na niego zdziwiona.-P-przepraszam za wcześniej.
-Nic się nie stało.Nie chowam urazy.-uśmiechnęła się przyjaźnie do chłopaka,a on odwzajemnił gest. Znów ruszyli.Po kilku godzinach byli już pod kryjówką wroga...


Buahahahahahaha!! Uwielbiam trzymać ludzi w napięciu!
Aki: Weź się idiotko opanuj!!Ludzi straszysz!
Nie moja wina,że tak jest.
Aki: Ta,ta...
A-ale przeszłość Akemi była taka...była taka (wylewa potok  łez z oczu)
Aki: Wiem, wiem.Wypłacz się ale z umiarem...
Dziękuje (rzuca się na niego i przytula) Dobra dzięki twojej umięśnionej sylwetce mi lepiej.
Aki: Zboczeniec!! O///O
I tak mnie kochasz!!Ale mniejsza...Komentujcie ludzie!!!

SPECJAL !!!!

 UWAGA! UWAGA!!! Oto moja przyjaciółka zaśpiewała piosenkę znaną z Titanica!! Prosze piszcie jej komki i dodajcie otuchy bo ona uważa że to jej nie wyszło!!  Prosze posłuchajcie do końca..

Oto link:
http://ising.pl/nagranie/16tk1mfnu5q,Celine_Dion-My_heart_will_go_on?fb_action_ids=339443196182364&fb_action_types=og.likes&fb_source=aggregation&fb_aggregation_id=288381481237582

A oto jej focia (oczywiście pozwoliła mi dodać) :**



Co nie że ma talent?
Aki: Jasne że ma!!
OMG!! Tobie się coś podoba??
Aki: Noo...w końcu ja też człowiek..
No racja...
Aki: To co teraz?
Jak to co? Czekamy na komentarze!!!!

piątek, 24 maja 2013

Rozdział 5

Wstała jako pierwsza.Wzięła szybki prysznic i włożyła świeże ubrania.Włosy splątała w dwa warkocze po bokach twarzy.Zeszła szybko na dół do kuchni gdzie spotkała mistrza glidii Blue Pegasus,Bob'a.
-Witaj Akemi-chan!Jak się spało?-zapytał.
-O-ohayo...Dobrze,dziękuje.-uśmiechneła się nieśmiało.Zwróciła uwage na jego ubiór.Ponoć kiedyś był przystojny,ale czas pozostawił na nim ślad.Niegdyś bujne włosy zastępowała teraz łysina, a elegancki garnitur różowe ciuszki.-M-może pomóc panu ze śniadaniem?-zapytała a on przytaknął.Na śniadanie przyrządzili kilka talerzy kanapek i kilka dzbanków herbaty.
-Mogłabyś iść po resztę?Pewnie już wstali.-ona tylko przytaknęła.Weszła szybko na górę.Swoje kroki skierowała w kierunku pokoju gdzie spały wszystkie dziewczyny.
-Ohayo.-szepneła wchodząc do środka.
-Witaj.-powiedziały wszystkie.
-Wstała pani tak wcześnie?-zapytała Chelia.
-Hai.Prosze,mów do mnie po imieniu.-uśmiechneła się ciepło dziewczyna.Ta wypowiedź zdziwiła trochę różowowłosą.Spojrzała na Wendy która przytaknęła.
-Hai.Miło mi cię poznać.
-Mnie również.-uścisneły sobie ręce.-Mistrz Bob zaprasza na śniadanie.
-Dobrze zaraz tam będziemy.-powiedziła Erza.Asai wyszłą z pomieszczenia i ruszyła w strone pokoju płci przeciwnej.Staneła przed drzwiami.Nie do końca wiedziała czy powinna tam wchodzić.W końcu przemogła się i zapukała.Po usłyszeniu zgodnego "prosze" weszła nieśmiało do środka.
-O-ohayo...-wydukała nieśmiało.
-Cześć Akemi.Co cie tu sprowadza?-zapytał Gray.
-Ano...P-przepraszam,że przeszkadzam,ale Mistrz Bob poprosił mnie bym zawołała was na śniadanie.-mówiła zarumieniona,bawiąc się palcami.
-Żarcie!?-wrzasnął Nastu i ruszył pędem w strone drzwi gdzie stała dziewczyna.W ostatniej chwili ktoś chwycił ją za rękę i odciągnął tak,że wleciała w ramiona tej osoby.Spojrzała w góre, gdzie jej spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem czarnych tęczówek maga lodu.Patrzała tak przez chwile,cała czerwona po czym odskoczyła od chłopaka i krzykneła wychodząc:
-Gomene!-Gray patrzał na nią dziwnie.Po chwili razem z resztą zszedł na dół,gdzie była już żeńska część drużyny.Usiedli a mistrz razem z niebieskooką przynieśli jedzenie.
-Dlaczego nie ma rybek?-zapłakał Happy.
-Happy dla ciebie mam specjalną rybkę mojej roboty.-zaśmiała się dziewczyna kładąc przed nim talerz z parującym przysmakiem.Ten zajadał się nią,a exceedy z Sabertooth patrzyły na niego jakby trzymał najcenniejszą rzecz na świecie.Na widok potrawy ślinka sama im ciekła.Wielkie było ich zdziwienie,gdy i przed nimi staneły talerze z tą samą zawartością co u niebieskiego kotka.
-Smacznego.-uśmiechneła się ciepło do nich.Ten widok zdziwił i koty i ich właścicieli.Po chwili uśmiechnęły się i zaczeły zajadać.
-To jest pyszne!-krzyknął Lector.
-Fro,też tak myśli!
-Ciesze się...-zaśmiała się i odeszła.Przechodząc koło Stinga spuściła głowę.
-Akemi też powinnaś coś zjeść.-powiedziała Lucy.
-Aa...R-racja.Arigatou.-usiadła na swoim miejscu.Szybko zjedli,podziękowali gospodarzowi i wyruszyli. Szli przez las,kierując się w stronę stacji skąd mieli wyruszyć na północ.Doszli tam szybko.Dziewczyny rzuciły na Smoczych Zabójców Troję i mogli ruszać.Droga nie trwała długo.Teraz szli powoli.Nie spieszyło im się.Każdy udawał,że jest pogrążony w myślach, a tak na prawde wsłuchiwali się w nucącą sobie Akemi.Jej głos był śliczny i choć nie słyszeli słów wiedzieli że to piękna piosenka.Ona za to pogrążona była we wspomnieniach.Tych radosnych,tych w których była szczęśliwą,małą dziewczynką bawiącą się ze swoim rodzicami.Zaraz jednak te wspomnienia pochłoną mrok.Wesołe urywki z przeszłości zpostały zastąpione rzeczywistością.Staneła w miejscu.Wszyscy spojrzeli na nią.Nie wiedzieli o co chodzi.Ona zamknęła oczy.Skupiła się na wibracjach w ziemi.Jej powieki powędrowały do góry.Odwróciła się i krzyknęła.
-Panie Sting!Prosze uważać!-zdezorientowany chłopak nie wiedziała co robić.Ona teleportowała sie opok niego i odepchnęła z miejsca na którym stał.Nie mineła chwila,a coś wybuchło.Siłą rażenia była tak duża że przeleciała kilkanaście metrów łamiąc po drodze kilka drzew.
-Akemi!-krzykneły dziewczyny.Ta teleportowała się do nich.
-Pod ziemią są umieszczone bomby...Musimy uważać.-powiedziała trzymając się za krwawiące ramię.Blondyn patrzała na nią szeroko otwartymi oczami.Dlaczego to zrobiła?Przecież był dla niej taki wredny...
-A więc odtąd zaczynają się pułapki?-powiedział Rogue.
-Najlepiej byłoby wybrać inną droge.-powiedział Jura.Przytakneli mu i ruszyli szukać nowej drogi do celu.



Siemka Miśki...Jak na razie to flaki z olejem.Moge dodać tylko tyle że podczas tej wyprawy jak się już może domyśliliście będzie walka,ale uprzedzam że takiego czegoś nie potrafie opisywać.
Chcę was jeszcze zaprosić na mojego nowego bloga: http://ayako-w-fairytail.blogspot.com/
Bay,Bay :*

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 4



Stała właśnie na stacji czekając na pozostałych.Przyszła wcześniej,w końcu to jej pierwsza misja.Była zdenerwowana.Chciała wypaść jak najlepiej.Było jej lżej na duszy, bo wiedziała, że magowie z Fairy Tail będą przy niej.W oddali zobaczyła zbliżających się przyjaciół.Pierwszy podleciał do niej Happy.Przytulił się do niej z uśmiechem co ona odwzajemniła.
-Ohayo!-zawołała nieśmiało.
-Ohayo,Akemi!-odpowiedzieli chórem.Spojrzała na Erze.Jej bagaż był ogromny.Spojrzała na swój na właścicielkę, która uśmiechała się ciepło.
-Emm...Erza,twój bagaż jest zdumiewający.-powiedziała, a reszta zamarła.Nikt nie mógł mówić źle o tym co zabiera na misje.W innym przypadku śmierć natychmiastowa.-Pewnie są w nim twoje najpotrzebniejsze rzeczy,prawda?
-Oczywiście,nigdy nie ruszam się się bez niego.-odpowiedziała.Po kilku minutach pociąg przyjechał. Natsu szarpał się ponieważ nie chciał tam wsiąść,a biedna Wendy nie mogła nic zrobić.Asai podeszła do niego, a jej dłonie zaświeciły bladoróżowym światłe.
-Co zrobiłaś?-zapytała Lucy.
-Rzuciłam na niego Troję.-popatrzyli na nią zdziwieni.-C-co?Przecież Troja jest podstawowym zaklęciem przeciw chorobie lokomocyjnej,jeśli chodzi o magie powietrza.Co nie znaczy wcale że łatwo ją opanować. Jeśli Wendy jeszcze potrenuje będzie mogła jej używać i nikt się na nią nie uodporni.-wszyscy byli w szoku. Najbardziej niebieskowłosa.Kiedy się ocknęli weszli do maszyny.Niebieskooka siedziała pomiędzy Gray'em i Wendy trzymając na kolanach Happy'ego.Gdy jechali ona podziwiała krajobraz.Była strasznie zamyślona. Denerwowała się czymś i to było widać.
-Coś się stało?-zapytał czarnowłosy.Ona zaprzeczyła i wróciła do poprzedniej czynności. W rozmowach nie uczestniczyła.Nie chciała im przeszkadzać.Cały czas głaskała niebieskiego kotka,który zasnął. Kochała takie słodkie zwierzaki.Nim oprzytomniała,musieli wychodzić.Szli ścieżką w lesie w strone miejsca spotkania. Jej uwagę przykuł mały zajączek zaplątany w jakiś sznurek.Powiadomiła kompanów,że do nich dojdzie i mają nie czekać.Podeszła do małego zwierzaczka i chcąc mu pomóc zaczeła rozplątywać sznur.
Tym czasem magowie weszli a ich oczom ukazali się członkowie sojuszu. Z Lamia Scale byli to Lyon, Jura i Chelia,z Blue Pegasus Hubiki,Ren,Eve oraz Ichiy natomiast z  Sabertooth Sting i Rogue.
-Możemy zaczynać?-zapytał Święty Mag.
-Musimy poczekać jeszcze na jedną osobe.-oświadczyła Scarlet odpychając od siebie rudowłosego, niskiego mężczyzne.
-Nie mamy czasu na jakąś niedojdę z Fairy Tail.-powiedział blondyn.Już chcieli odpowiedzieć kiedy drzwi się otworzyły a przez nie weszła jakaś dziewczyna.Wszyscy spojrzeli na nią a ona się zaczerwieniła.
-Kim jesteś?-zapytał czarnowłosy Smoczy Zabójca.
-Ano...jestem Akemi Asai...
-A co tu robisz?-dopytywał Lyon.
-Ona należy do Fairy Tail!-zapołał różowowłosy.Popatrzyli na nią zdziwieni.Nie wyglądała na silną,więc co tu robiła?Po krótkim zastanowieniu się niebieskooki prychnął.Teraz patrzyli na niego.
-Nie dość że się spóźniła to wywołuje zamieszanie.I ona śmie się nazywać magiem?-spojrzał na nią. Może była ładna,ale wygląd to za mało.Podszedł do niej i ciągną dalej.-Wypadało by przeprosić nie sądzisz? A może myślisz,że jak należysz do Fairy Tail to obowiązują cię specjalne przywileje?-patrzyła na niego smutnym,i wystraszonym wzrokiem.Usta miała lekko otworzone a oczy miały smutny wyraz.
 


-Ej co ona ci...
-Nic się nie stało.-przerwała wypowiedź Gray'a spokojnym głosem.-Ma rację...Spóźniłam się i nawet nie przeprosiłam.-skłoniła się lekko.-Przepraszam za moją nieuprzejmość.-chłopak tylko prychną i odszedł.Zaraz po członkowie Blue Pegasus odeszli on Erzy i Lucy.Popatrzyli na nią, a w po chwili zamiast oczu mieli serca.Podbiegli do niej.Hibiki trzymał ją za lewą dłoń,Eve stał po jej prawej stronie i patrzył na nią, a Ren trzymał ją za prawe ramie.
-Witaj!Jestem Hibiki.-powiedział całując jej dłoń na co ona się zarumieniła.Przyciągną ją do siebie i dodał.-Pozwól,że dziś wieczór nauczę Cie...znaczenia słowa "wieczność"-na te słowa zrobiła się jeszcze bardziej czerwona.Zaraz potem porwał ją Akatsuki.
-T-to nie tak,że mi się podobasz...-objął ją ramieniem,ale zaraz za dłoń pociągnął ją zielonooki.
-Czy mocze nazywać cię "maleńka"?-zapytał.Nagle poczuła że coś ją wącha. Spojrzała na dół i zbladła.
-Piękne perfumy,mężczyzna!-powiedział rudy,a ona zapiszczała i wskoczyła z czarnowłosego,czego żałowała.Odskoczyła od niego i schowała się za Erzą.
-Gray ubrania!-warkneła Lucy.-I przestańcie straszyć Akemi!-zaraz wszyscy zaczeli ją przepraszać.
-Dobrze a więc omówmy nasz plan działania.-powiedziała różowowłosa.Naradzali się do późna. Mistrz Bob pozwolił im zostać na noc więc postanowili wyruszyć rano.



Hejka Miśki!Jak wam się podoba? Bo wydaje mi się że jakoś mi nie idzie...Ale nic, postaram się pisać dłużej i lepiej wieć się nie martwcie.Bay,Bay :*



niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 3

Akemi właśnie wychodziła z gabinetu mistrza.Wyjaśniła mu na czym polega jej magia i poprosiła o dyskrecje. Dziewczyny w między czasie znalazły jej mieszkanie w centrum.Bisca i Laki poszły je wynająć dla nowej koleżanki.Ona z kolei przysiadła sobie koło baru.
-Coś ci podać?-spytała uprzejmie jak zawsze Mira.
-Nie dziękuje...-uśmiechneła się nieśmiało.Nagle koło niej pojawił się różowowłosy chłopak.
-Akemi walcz ze mną!!!-krzykną a ta wzdrygnęła sie i odsuneła przestraszona.Podeszła do niego Erza wraz z Lucy i Gray'em i uderzyła go w tył głosy.
-Nie strasz jej!-nakazała mierząc go srogim spojrzenie.
-Ale ja tylko chciałem powalczyć...-jęknął chłopak.
-P-przepraszam,a-ale to nie b-będzie możliwe...-wyszeptała Asai.
-Dlaczego?-zapytał czarnowłosy.
-Bo moja magia jest na na niskim poziomie...-szepneła.Wszyscy popatrzyli na nią chcąc coś powiedzieć,ale uniemożliwił im to mistrz.
-Uwaga słuchajcie!-krzyknął wchodząc na bar.-Właśnie dostałem wiadomość od Rady!-wszyscy popatrzyli na niego nie wiedząc o co chodzi.
-Coś się stało?-zapytała Lucy.
-Poproszona nas o zniszczenie mrocznej gildii o nazwie  Descendants of Death.Dlatego znów zawieramy sojusz.-wyjaśnił szybko.-Sojusznikami będą gildie Lamia Scale,Blue Pegasus i Sabertooth.
-Kogo wysyłamy?-zapytał ktoś z tłumu.
-Erzę,Lucy,Wendy,Natsu,Graya i Akiemi.
-Akemi?-zapytali wszyscy na co ona się speszyła.Przecież nie widzieli jak walczy.
-Tak ona.Przyda jej się to jako trening.-odpowiedział.-Jutro rano spotykacie się na stacji.Miejsce
spotkania to samo co ostatnio.-kiedy skończył podeszli do niego wcześniej wymienieni.
-Mistrzu...cz-czy na pewno powinnam iść ja?-zapytała niepewnie niebieskooka.
-Oczywiście.Przyda ci się to oraz twoje umiejętności pomogą innym.-uśmiechnął się a ona przytakneła.
-A więc idzcie się przygotować.-powiedział poważnie Erza.
-Hai!-odpowiedzieli.Wszyscy poszli do siebie.Najgorzej miała Pani Natury.Nowie mieszkanie było puste więc postanowiła się najpierw rozgościć.Po wypakowaniu rzeczy poszła wziąć kąpiel.Wlała do wody olejek o zapachu bzów.Uwielbiała ten zapach.Siedziała w wannie 30 minut.Ubrała się w piżamę i wyszła. Wielkie było jej zaskoczenie widząc siedzących w jej pokoju magów z którymi wyrusza jutro na misje. 
-Cześć Akemi!-krzykneli wszyscy.Na początku zdziwiona zaraz uśmiechnęła się.
-Witajcie!Miło was widzieć.
-Nie jesteś zła?-zapytała Lucy
-Ale czemu miałabym być?-spytała zainterwsowana.
-Weszliśmy do ciebie bez pukania.Do tego Natsu oknem, a Gray kominem!
-Ale nic się nie stało.To miło że mnie odwiedziliście w nowym domu.-popatrzyli na nią zdziwieni.Nie takiej odpowiedzi się spodziewali.Zaraz jednak uśmiechneli się.
-Happy ma racje.Lucy powinna się od ciebie uczyć.-powiedział różowowłosy, a blondynka oburzyła się.
-Zaraz wracam.-powiedziała po czym wróciła z talerzem jedzenia ale Natsu,pudełkiem lodów dla Gray'a, rybką dla niebieskiego kotka,ciastem dla Erzy i ciasteczkami dla Wendy,Lucy i Carli. Spojrzeli na nią zdziwieni.-Prosze i smacznego.
-N-nie musisz nas niczym częstować...-powiedzial Gray.
-Ale chcę.
-Jest pani bardzo miłą osobą.-powiedziała nieśmiało Wendy.
-Mówi mi po prostu Akemi,dobrze?-uśmiechneła się ciepło.
-H-hai.-powiedziała radosna.Niebieski kotek podleciał do niej i usiadł jej na kolanach, a ona zaczeła go głaskać.
-A więc co was tu sprowadza?
-Chcieliśmy omówić jutrzejszą wyprawę.-odpowiedziała Erza.Zaczeli rozmawiać na różne tematy związane z misją.Opowiedzieli jej kim są Szablozębni i co się między nimi wydarzyło.Umówili się na którą mają być na stacji i pożegnali się.Nie mineła chwila a blondynka zasneła.


Yo Miśki! Cóż mam powiedzieć?Rozdział ssie...Ale postaram się napisać tak że 4 rozdział będzie lepszy ^^ . To chyba na tyle.Bay bay :3