Rano otworzył oczy i rozejrzał się po pomieszczeniu.Definitywnie nie był u siebie.Przetarł swoje zaspane oczy i ręką przeczesał włosy.Zasłonił usta ziewając.Plecy bolały go niemiłosiernie,w końcu zasnął na siedząco oparty o ścianę.Już miał wstawać kiedy poczuł ciężar na swoich kolanach.Spojrzał w tamto miejsce. Spała wygodnie ułożona na jego nogach.Słyszał jej równomierny oddech i widział jej lekko rozchylone usta i ręce ułożone koło twarzy.Kilka niesfornych kosmyków opadało na jej twarzyczkę.Zaraz odgarną je i spojrzał na nią.Wcześniej tego nie dostrzegał, ale ona była naprawde urocza.Badał każdy kawałek jej twarzy.Przestał dopiero kiedy zauważył jak dziewczyna się budzi.Szybko odwrócił wzrok. Otworzyła oczy.Od razu wyczuła że nie śpi na poduszce.Podniosła wzrok i zauważyła jego.Szybko odskoczyła cała czerwona.
-Przepraszam...-wyszeptała.
-Nic się nie stało.Idziemy do gildii?-zapytał nieśmiało.Ona tylko przytaknęła.Szybko weszła do łazienki,gdzie wykonała wszystkie poranne czynności.Ubrała się w swój codzienny strój i wyszła.Przygotowała szybie śniadanie,które zjedli po czym ruszyli w stronę gildii.Starał się nie patrzeć na nią,bo kiedy to robił nie mógł oderwać od niej oczu.Nie rozmawiali,ale nie przeszkadzało to im.Kiedy doszli do celu,chłopak kopniakiem otworzył drzwi.Nikt jednak nie zwracał na to uwagi.Wszyscy zebrali się w jednym miejscu.Było gwarno ale nie było żadnych bójek,co było dziwne.Spojrzeli na siebie zdziwieni.Wzruszyli ramionami i ruszyli w stronę tablicy ogłoszeń.Nie było nic ciekawego więc postanowili przysiąść sobie przy barze.Siedzieli tak godzinę,kiedy gwar ucichł a wszyscy zaczeli wracać na swoje miejsca.Asai wstała chcąc podejść do dziewczyn.Ruszyła w ich stronę.Siedział przy nich jakiś wysoki,dobrze zbudowany,przystojny blondyn o niebieskich jak niebo oczach.Był ubrany w białą koszulę,krawat,czarną skórzaną kurtkę i jeansy.Większość dziewczyn przy stoliku wpatrywała się w niego z pożądaniem.
-Ohayo.-powiedziała nieśmiało.Wszystkie pary oczu zwróciły się do niej.
-Ohayo!-odpowiedziały jej z uśmiechem.Zaraz podeszła do niej Lucy.
-To jest mój kuzyn Satoru.-powiedziała ściskając jej ramię.-Satoru to jest Akemi.-chłopak spojrzał na nią leniwym wzrokiem.Kiedy ich oczy się spotkały,jego rozbłysły dziwnym blaskiem.Zaraz znalazł się przy niej,przyciągnął ją do siebie i przechylił delikatnie robiąc pozę jak w tańcu <wiecie o co chodzi ne?>
-Jestem Satoru,ty za to jesteś aniołem który wstąpił z nieba by ukazać światu swoje piękno.-powiedział uwodzicielsko,a ona się zarumieniła.Całą gildia na nich patrzyła.
-Emm...j-ja...-plątała sie a on położył dłoń na jej policzku.
-Pozwól,że skradnę pocałunek z twoich słodkich ust.-rzekł zbliżając swoją twarz do jej.Ona zamknęła przestraszona oczy.Już prawie stykali się ustami,kiedy...
-Łapy precz od Akemi!-krzyknął Gray wyrywając mu dziewczynę z objęć.Teraz była w ramionach maga lodu.-Nie pozwalasz sobie na za wiele?
-A ty to...-powiedział zirytowany blondyn.
-Ktoś kto nie będzie patrzył jak jego koleżanka z gildii jest chamsko podrywana,przez jakiegoś lalusia...-wycedził przez zęby.Ten prychnął tylko.
-Może byście tak już zostawili ja w spokoju?-zapytała Levi.Spojrzeli na niebieskooką.Była cała czerwona.Czarnowłosy puścił ją.
-Przepraszam.-powiedział zmieszany.
-N-nic się nie stało.-odpowiedziała kiedy stała już równo.-M-miło było poznać,a-ale już musze iść!-pisnęła i odbiegła.Ci zmierzyli się wzrokiem i rozeszli.Czemu ten koleś tak wkurzył mnie tym,co zrobił?Chyba nie powinno mnie to obchodzić,nie?...mówił w myślach czarnowłosy.Spojrzał na nią.Siedziała przy barze i rozmawiała z Mirą. Na jej twarzy widniał jeszcze rumieniec.Była tam otoczona dziewczynami,które wypytywały ją o wszystko.Nagle drzwi się otworzyły.Stała w nich Pani Deszczu.Rozsiewała mroczną aure,tak silną że magowie z gildii zamilkli.Objeła spojrzeniem całe pomieszczenie,a jej wzrok zatrzymał sie na młodej Asai.Warknęła i rzuciła sie na nią.Wyglądało to tak że Akemi była przygnieciona a Loxar siedziała jej na brzuchu a ręce przytrzymywała jej po obu stronach głowy.
-RYWALKA W MIŁOŚCI!-krzyknęła niebieskowłosa.
-R-rywalka w miłości?-zapytała przestraszona.Reszta wpatrywała sie w to zdziwieni.
-Gray-sama jest Juvii! Trzymaj sie od niego z daleka!-szybko pokazała jej zdjęcie na którym niebieskooka przytulała ciemnowłosego,po jej przyjęciu urodzinowym.
-A-ale...
-Juvia powiedziała:Gray-sama jest JUVII!-siedemnastolatka wpatrywała sie w nią przerażona.Nagle poczuła że coś odrywa Loxar od jej brzucha.
-Weź się uspokój!Ona mi dziękowała!-warknął Fullbuster.
-Nic ci nie jest piękna?-powiedział Heartfilia podnosząc ją.Ona zaprzeczyła kiwnięciem głowy.Spojrzała na Panią Deszczu.Wyrywała się żeby ją uderzyć.Zrobiło się jej smutno,ale uśmiechneła się blado.
-Nic się nie stało,ja już pójde.Wybiorę jakąś misje czy coś...-wyszeptała i ruszyła w stronę tablicy ogłoszeń.NIestety nie było nic ciekawego więc postanowiła pójść do domu pożegnała sie ze wszystkimi i wszyła.Westchnęła ciężko.Nie martw się Juvio...ja nie mogę kochać...
JEst rozdział!PRzepraszam że taki krótki i przepraszam za te dwa dni opóźnienia.WYBACZCIE MI! To n atyle następna notka za tydzień i będzie dłuższa,obiecuje!
P.S. Opis nowego bohatera w zakładce "Bohaterowie" już wkrótce.
Mega krótkie >< Ale takie upały, są, że ci się nie dziwię =_= Cieszę się, że mój pomysł wypalił ^^ I ta Juvia >< Eh, ona serio jest kuzynką mojej Naomi? >< Hehe, rozdział świetny, ale domagam się dłuższego!
OdpowiedzUsuńPrzecież uprzedzałam że krótki! Ale mam na dzieje,że następny ci się spodoba bo mam pomysł ale nie wiem jak wyjdzie.
Usuń