DH: Witajcie!! Dziś nie ma rozdziału.Obchodzę urodzinki i postanowiłam się bym podzielić.Ahhh...29.06 dzień w którym na świat przyszła mała,zła istotka...Eh wspomnienia...Ale nie o tym chciałam gad...(słyszy szumy w pokoju.) Hmmm...Co to mogło być? (rozgląda się nerwowo)No nic.To teraz...
T(ajemniczy)G(łos): TERAZ!!!
DH:Aaaaa!!! Zostawcie mnie!! (widzi ciemność)
TG: Bierzcie ją! (wleką ją za sobą.Próbuje się wyrywać ale to na nic.Krzyczy i woła ale nikt jej nie słyszy.Nagle sadzają ją na jakimś krześle.Widzi jasność i słyszy: )
W(szyscy): Wszystkiego najlepszego! (rozgląda się z niedowierzaniem po sali.Znajduję się w gildii znanej przez wszystkich.)
DH: T-to dla mnie?
C(rystal)P(hoenix): W końcu masz urodzinki,nie?
G(ray): Jak nie dla ciebie to dla kogo?
A(yako)H(anari): Jesteś naszą kochaną autorką!
A(kemi): Gdyby nie ty nie powstali byśmy.
N(aomi): I nigdy byśmy się tak nie upiły z Ayako xD.
DH: Jestem szczęśliwa! Wszystkie moje postacie,postacie z innych blogów (patrzy na Kath i Itami) przyszły tu specjalnie dla mnie?
I(tami): Cieszymy się z tego.
K(ath): A w ogóle ile kończysz lat?
DH: Kończe...emmm...Naście lat,o!
N(atsu): Czyli?
DH: Kobiety się o wiek nie pyta.(wszyscy uśmiechają się do niej.Oddaje ten gest.Po kolei przytulają się do niej.Podchodzi Mistrz)
M(istrz): Pozwól że cie przytule.(ściska ją.Czuje uścisk na...Patrzy na staruszka gniewnym spojrzeniem.)
DH:Staruszku...Jeszcze raz a cie uśmierce.
M: P-przeraszam.(wzdycha przeciągle.Oczami wyłapuje Graya)
DH:Gray!!!!!!(biegnie w jego stronę i rzuca mu się na szyje.) Kocham cie!Kocham cie!Jesteś najfajniejszą postacią w tym anime!
G:Miło to słyszeć (ma rumieniec na twarzy)
W:Zaczynamy imprezkę!! (wszyscy zaczynają tańczyć.Piją,śmieją się i wygłupiają.Autorka szeleje z Crystal. Ayako i Kath jako dwie Wodne Smocze Wojowniczki znalazły wspólny język.Białowłosa polubiła Itami i jej charakter.Akemi też się z nimi za kumplowała z nimi.Naomi dokuczała Laxusowi.Świetnie się wszyscy dogadywali.Podeszła do niej Lissana.)
L(issana): Zrób tak że ja mam być główną bohaterkom!
DH: Prędzej cię uśmiercę.(Lissana ucieka z płaczem.Razem z Crystal śmieją się.) Kto to zorganizował?
CP: A kto jak nie ja?
DH: Dziękuje! (rzuca jej się na szyje) Ale kogoś brakuje...
Ak(i): Już jestem!(krzyczy i podbiega do DarkHappy.)To dla ciebie.(wręcza jej bukiet pięknych i kolorowych kwiatów.)
DH:D-dziękuje (przytula go a Crystal chichocze pod nosem)Rozkręcamy imprezkę!(wszyscy zaczęli tańczyć.Nie minęła chwila a stworzyła się też bójka.Autorka zaraz do niej dołączyła.Pociągnęła tam Crystal. Z gildii nie zostało nic a ona drapie się po głowie.) Cóż...Imprezka w stylu Fairy Tail,ne?
CP:Przyznaj że zawsze chciałaś dołączyć.
DH:To było moje marzenie! Najlepsze urodziny jakie miałam!
I tak kończy się moja przygoda z FT w moje urodziny.Co było dalej? Przyjechała Rada i chciała wszystkich zamknąć ale DarkHappy zagroziła im śmiercią. Zaraz się wycofali. Pili i śmiali się całą noc. I było małe sam na sam z Grayem. xD Oczywiście Juvia chciała ją zabić ale Aki zaślepiony miłością do niej obronił ją i razem,żegnając się z wszystkimi wrócili do domu.
Tekst dostępny na moim drugim blogu o Ayako xD.
sobota, 29 czerwca 2013
piątek, 28 czerwca 2013
WAKACJE!!!!
I co? W końcu WAKACJE!! Tak upragnione przez wszystkich.Mam nadzieje że średnią macie dobrą! Ja jakoś przetrwałam,całe szczęście. Więc życze wam żeby wasze wakacje były udane i bezpieczne.Mam nadzieje że będziecie mieli okazje przeżyć wiele ognisk ze znajomymi,zawierać nowe przyjaźnie i może znaleźć wakacyjną miłość?Kto wie! Więc miłych wakacji!
Rozdział 11
Westchnęła przeciągle wkładając do walizki kilka grubych książek.Kiedy to zrobiła stanęła przed swoją szafą.Co też ten mistrz wymyślił...mówiła w myślach.Jeszcze pamiętała te słowa mistrza.Robimy sobie urlop!...usłyszała w głowie krzyk mistrza.Potem zaczął rozdzielać kto gdzie ma jechać.Ją przydzielono nad jezioro.Jedyny plus był taki,że było ono w lesie,a ona kocha las.Wyjęła z szafy dwa stroje.Zastanawiała się który wziąć.Po namyśle oba wrzuciła do torby.Włożyła tam jeszcze ubrania,szczotkę do zębów i inne ważnie rzeczy.Zapięła walizkę i wyszła.Przez te wszystkie rzeczy zrobiła się bardzo ciężka.Postawiła ją na ziemi i dziękowała że posiada ona kółka.Było jej łatwiej ale nadal ciężko.Nie zwracając na to uwagi ruszyła przed siebie.Do budynku doszła stosunkowo szybko.Uchyliła drzwi.Było tam tylko kilka osób.To byli ci którzy jechali z nią.Czyli Gray,Natsu,Lucy,Erza,Satoru,Wendy.Levi,Gajeel i kilka innych osób.Uśmiechnęła się do nich a oni odwzajemnili gest.Razem ruszyli w kierunku stacji.Walizka zaczęła jej ciążyć kiedy poczuła, że ktoś jej ją zabiera.Spojrzała na tego kogoś i zarumieniła się lekko.
-Daj.Pomogę ci.-powiedział Gray z uśmiechem.
-N-nie musisz...-odpowiedziała zawstydzona.
-Ale chcę.-nie zważając na jej sprzeciwy zabrał je bagaż.Spuściła wzrok.Nie lubiła być ciężarem,a teraz tak się czuła.Dotarli na stację.Tam podeszła do dwójki Smoczych Zabójców.Rzuciła na nich Troję.
-Gotowe.-powiedziała z uśmiechem.
-Dzięki.-odpowiedzieli.Weszli do pociągu i niemal od razu ruszyli.Zapowiadała się długa podróż.Usiadła na wolnym miejscu.Siedziała sama.To trochę smutne ale przecież większość usiadła drużynami,a ona do żadnej nie należała.Wyciągnęła książkę i zaczęła ją czytać.Był to romans.Lubiła bardzo ten gatunek.Ci ludzie w książce...Dzięki temu mogła sobie przynajmniej wyobrazić jak to jest kochać i być kochanym.Kiedy doszła do fragmentu gdzie bohaterowie składali pocałunek na swych ustach zarumieniła się strasznie.To była jej wada,ze kiedy czyta takie książki automatycznie robi się czerwona.
-Interesujące...-usłyszała koło ucha.Podskoczyła i odwróciła głowę w stronę osoby z którą teraz stykała się nosem.Jej spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem czarnych tęczówek.Odskoczyła szybko.
-G-gomene.-wyszeptała a on uśmiechną się do niej.
-Nic sie nie stało.Nie wiedziałem że lubisz takie książki.-powiedział Gray,a ona odwróciła zażenowana wzrok.Przytaknęła niechętnie.-Mogę?-zapytał pokazując na jedną z książek leżącą na siedzeniu.Skinęła głową.
-Cz-czemu nie siedzisz z reszta?
-Pomyślałem,że będziesz lepszym towarzystwem niż tamta hałaśliwa zgraja,a poza tym siedziałaś całkiem sama więc pomyślałem że się przysiądę.Mogę,prawda?
-O-oczywiście.-speszyła się.
-Wiesz,że ponoć tam gdzie jedziemy będzie też nasz sojusz?
-Nasz sojusz?-zdziwiła sie.
-No ci z którymi wyruszyliśmy na pokonanie tamtej gildii,pamiętasz?
-Aa.Tak pamiętam.-resztę drogi nikt się nie odezwał.Jechali bardzo długo.Zaczynało się ściemniać.Pogrążony w swoich myślach chłopak poczuł ciężar na ramieniu.Spojrzał tam.Akemi zasnęła.Zarumienił się i uśmiechnął lekko.Po chwili o również zasnął.Ponieważ jechali całą noc każdy z tam obecnych w końcu zasną.Rano kiedy się obudzili pierwsze co zobaczyli to twarz wściekłej Juvii.
(nie zwracajcie uwagi na Lucy xD dop.aut.)
Spojrzeli na siebie nie wiedząc o co chodzi.W końcu dotarło do nich,że spali przytuleni do siebie,a on jeszcze obejmował ją w pasie.Zaczerwieniła się strasznie i odskoczyła.
-RYWALKA W MIŁOŚCI!-krzyknęła niebieskowłosa i rzuciła się na niebieskooką.Ta pisnęła przestraszona,co obudziło resztę,i zaczęła uciekać.Juvia ciągle powtarzała "Rywalka w miłości!" albo "Gray-sama jest Juvii". Nikt nie rozumiał o co chodzi.Kiedy Asai skończyła się droga ucieczki oparła się o ścianę i zasłoniła oczy rękoma.W tej chwili wszyscy zareagowali i złapali miginię deszczu.
-Uspokój się!-warknęła Tytania.Nie reagowała.Podszedł do niej Gajeel.
-Albo się uspokoisz albo wyrzucę twoją kolekcje zdjęć Graya!-warknął a ona uspokoiła sie natychmiastowo.W tej chwili pociąg się zatrzymał.Wysiedli i zauważyli przyjaciół z innych gildii.Uśmiechnęli się do nich.
-Sting!Miło cię widzieć!-krzyknęła Akemi rzucając się mu na szyje.Oddał uścisk i obrócił się wokół własnej osi.
-Mi też miło ciebie widzieć.-odpowiedział stawiając ją na ziemi.Spojrzała na czarnowłosego który patrzył na nią bez wyrazu.
-Dzień dobry Rogue.Ciebie też miło widzieć.-uśmiechnęła się do niego a on odwzajemnił gest.Przywitali się ze wszystkimi i przedstawili im nowego kompana czyli kuzyna Lucy.Dobrze dogadywał się z Blue Pegasus.Wiadomo dla czego,nie?Po przywitaniu wszyscy ruszyli w stronę plaży.Musieli przejść przez las,co nie wszystkim się spodobało.Szli leśną ścieżką.Nie spieszyło im się.W końcu spędzą tam dwa tygodnie.Kiedy doszli zobaczyli błękitną tafle jeziora.Woda była krystalicznie czysta a piasek przyjemny dla stup.Słońce przygrzewało a obok wody stały domki.Szybko podzielili kto z kim śpi.Domki były 2-3 osobowe.
-To ja będę spać z tą piękną anielicą.-rzekł młody Heartfilia i przyciągając Asai do siebie ruszył w stronę domu.Poczuła szarpnięcie.Teraz była w ramionach czarnowłosego maga lodu.
-Chyba śnisz!-krzyknął i zaczęli się kłócić.Wojna trwała kilka minut,aż w końcu Sting chwycił ją za nadgarstki i przyciągnął do siebie.
-Skończcie!-warknął.
-Akemi będzie spała ze mną!-krzyknęła Levi.Już chcieli zaprotestować,ale widząc przerażające spojrzenia dziewczyn ulegli.Szybko wypakowali się i poszli rozejrzeć się po terenie.Bardzo im się tu podobało.Kiedy skończyli było już ciemno więc postanowili zrobić ognisko.Rozpalili je i zaczęli smażyć pianki i kiełbasi.Bardzo się przy tym śmiali.Nagle temat zszedł na młodą Asai.
-Wiesz jesteś bardzo śliczną dziewczyną.-przyznała Erza a ta się zaczerwieniła.
-Nie dość,że jest ładna to jeszcze bardzo miła.-dodała Chelia.
-I mądra.-dodała Levi.
-N-nie to nie prawda!-zaprzeczała ale oni kontynuowali.Naglę Gray uderzył pięścią w swoją otwartą pięść.
-Już wiem!-krzyknął a inni spojrzeli się na niego.-Ty jesteś moe!-dowiedział przybliżając się do niej.
-B-b-baka!-krzyknęła i odepchnęła go.Reszta wieczoru minęła im naprawde szybko.
Kolejny rozdzialik.Wakacje! Co o tym sądzicie?
sobota, 22 czerwca 2013
Rozdział 10
Rano otworzył oczy i rozejrzał się po pomieszczeniu.Definitywnie nie był u siebie.Przetarł swoje zaspane oczy i ręką przeczesał włosy.Zasłonił usta ziewając.Plecy bolały go niemiłosiernie,w końcu zasnął na siedząco oparty o ścianę.Już miał wstawać kiedy poczuł ciężar na swoich kolanach.Spojrzał w tamto miejsce. Spała wygodnie ułożona na jego nogach.Słyszał jej równomierny oddech i widział jej lekko rozchylone usta i ręce ułożone koło twarzy.Kilka niesfornych kosmyków opadało na jej twarzyczkę.Zaraz odgarną je i spojrzał na nią.Wcześniej tego nie dostrzegał, ale ona była naprawde urocza.Badał każdy kawałek jej twarzy.Przestał dopiero kiedy zauważył jak dziewczyna się budzi.Szybko odwrócił wzrok. Otworzyła oczy.Od razu wyczuła że nie śpi na poduszce.Podniosła wzrok i zauważyła jego.Szybko odskoczyła cała czerwona.
-Przepraszam...-wyszeptała.
-Nic się nie stało.Idziemy do gildii?-zapytał nieśmiało.Ona tylko przytaknęła.Szybko weszła do łazienki,gdzie wykonała wszystkie poranne czynności.Ubrała się w swój codzienny strój i wyszła.Przygotowała szybie śniadanie,które zjedli po czym ruszyli w stronę gildii.Starał się nie patrzeć na nią,bo kiedy to robił nie mógł oderwać od niej oczu.Nie rozmawiali,ale nie przeszkadzało to im.Kiedy doszli do celu,chłopak kopniakiem otworzył drzwi.Nikt jednak nie zwracał na to uwagi.Wszyscy zebrali się w jednym miejscu.Było gwarno ale nie było żadnych bójek,co było dziwne.Spojrzeli na siebie zdziwieni.Wzruszyli ramionami i ruszyli w stronę tablicy ogłoszeń.Nie było nic ciekawego więc postanowili przysiąść sobie przy barze.Siedzieli tak godzinę,kiedy gwar ucichł a wszyscy zaczeli wracać na swoje miejsca.Asai wstała chcąc podejść do dziewczyn.Ruszyła w ich stronę.Siedział przy nich jakiś wysoki,dobrze zbudowany,przystojny blondyn o niebieskich jak niebo oczach.Był ubrany w białą koszulę,krawat,czarną skórzaną kurtkę i jeansy.Większość dziewczyn przy stoliku wpatrywała się w niego z pożądaniem.
-Ohayo.-powiedziała nieśmiało.Wszystkie pary oczu zwróciły się do niej.
-Ohayo!-odpowiedziały jej z uśmiechem.Zaraz podeszła do niej Lucy.
-To jest mój kuzyn Satoru.-powiedziała ściskając jej ramię.-Satoru to jest Akemi.-chłopak spojrzał na nią leniwym wzrokiem.Kiedy ich oczy się spotkały,jego rozbłysły dziwnym blaskiem.Zaraz znalazł się przy niej,przyciągnął ją do siebie i przechylił delikatnie robiąc pozę jak w tańcu <wiecie o co chodzi ne?>
-Jestem Satoru,ty za to jesteś aniołem który wstąpił z nieba by ukazać światu swoje piękno.-powiedział uwodzicielsko,a ona się zarumieniła.Całą gildia na nich patrzyła.
-Emm...j-ja...-plątała sie a on położył dłoń na jej policzku.
-Pozwól,że skradnę pocałunek z twoich słodkich ust.-rzekł zbliżając swoją twarz do jej.Ona zamknęła przestraszona oczy.Już prawie stykali się ustami,kiedy...
-Łapy precz od Akemi!-krzyknął Gray wyrywając mu dziewczynę z objęć.Teraz była w ramionach maga lodu.-Nie pozwalasz sobie na za wiele?
-A ty to...-powiedział zirytowany blondyn.
-Ktoś kto nie będzie patrzył jak jego koleżanka z gildii jest chamsko podrywana,przez jakiegoś lalusia...-wycedził przez zęby.Ten prychnął tylko.
-Może byście tak już zostawili ja w spokoju?-zapytała Levi.Spojrzeli na niebieskooką.Była cała czerwona.Czarnowłosy puścił ją.
-Przepraszam.-powiedział zmieszany.
-N-nic się nie stało.-odpowiedziała kiedy stała już równo.-M-miło było poznać,a-ale już musze iść!-pisnęła i odbiegła.Ci zmierzyli się wzrokiem i rozeszli.Czemu ten koleś tak wkurzył mnie tym,co zrobił?Chyba nie powinno mnie to obchodzić,nie?...mówił w myślach czarnowłosy.Spojrzał na nią.Siedziała przy barze i rozmawiała z Mirą. Na jej twarzy widniał jeszcze rumieniec.Była tam otoczona dziewczynami,które wypytywały ją o wszystko.Nagle drzwi się otworzyły.Stała w nich Pani Deszczu.Rozsiewała mroczną aure,tak silną że magowie z gildii zamilkli.Objeła spojrzeniem całe pomieszczenie,a jej wzrok zatrzymał sie na młodej Asai.Warknęła i rzuciła sie na nią.Wyglądało to tak że Akemi była przygnieciona a Loxar siedziała jej na brzuchu a ręce przytrzymywała jej po obu stronach głowy.
-RYWALKA W MIŁOŚCI!-krzyknęła niebieskowłosa.
-R-rywalka w miłości?-zapytała przestraszona.Reszta wpatrywała sie w to zdziwieni.
-Gray-sama jest Juvii! Trzymaj sie od niego z daleka!-szybko pokazała jej zdjęcie na którym niebieskooka przytulała ciemnowłosego,po jej przyjęciu urodzinowym.
-A-ale...
-Juvia powiedziała:Gray-sama jest JUVII!-siedemnastolatka wpatrywała sie w nią przerażona.Nagle poczuła że coś odrywa Loxar od jej brzucha.
-Weź się uspokój!Ona mi dziękowała!-warknął Fullbuster.
-Nic ci nie jest piękna?-powiedział Heartfilia podnosząc ją.Ona zaprzeczyła kiwnięciem głowy.Spojrzała na Panią Deszczu.Wyrywała się żeby ją uderzyć.Zrobiło się jej smutno,ale uśmiechneła się blado.
-Nic się nie stało,ja już pójde.Wybiorę jakąś misje czy coś...-wyszeptała i ruszyła w stronę tablicy ogłoszeń.NIestety nie było nic ciekawego więc postanowiła pójść do domu pożegnała sie ze wszystkimi i wszyła.Westchnęła ciężko.Nie martw się Juvio...ja nie mogę kochać...
JEst rozdział!PRzepraszam że taki krótki i przepraszam za te dwa dni opóźnienia.WYBACZCIE MI! To n atyle następna notka za tydzień i będzie dłuższa,obiecuje!
P.S. Opis nowego bohatera w zakładce "Bohaterowie" już wkrótce.
-Przepraszam...-wyszeptała.
-Nic się nie stało.Idziemy do gildii?-zapytał nieśmiało.Ona tylko przytaknęła.Szybko weszła do łazienki,gdzie wykonała wszystkie poranne czynności.Ubrała się w swój codzienny strój i wyszła.Przygotowała szybie śniadanie,które zjedli po czym ruszyli w stronę gildii.Starał się nie patrzeć na nią,bo kiedy to robił nie mógł oderwać od niej oczu.Nie rozmawiali,ale nie przeszkadzało to im.Kiedy doszli do celu,chłopak kopniakiem otworzył drzwi.Nikt jednak nie zwracał na to uwagi.Wszyscy zebrali się w jednym miejscu.Było gwarno ale nie było żadnych bójek,co było dziwne.Spojrzeli na siebie zdziwieni.Wzruszyli ramionami i ruszyli w stronę tablicy ogłoszeń.Nie było nic ciekawego więc postanowili przysiąść sobie przy barze.Siedzieli tak godzinę,kiedy gwar ucichł a wszyscy zaczeli wracać na swoje miejsca.Asai wstała chcąc podejść do dziewczyn.Ruszyła w ich stronę.Siedział przy nich jakiś wysoki,dobrze zbudowany,przystojny blondyn o niebieskich jak niebo oczach.Był ubrany w białą koszulę,krawat,czarną skórzaną kurtkę i jeansy.Większość dziewczyn przy stoliku wpatrywała się w niego z pożądaniem.
-Ohayo.-powiedziała nieśmiało.Wszystkie pary oczu zwróciły się do niej.
-Ohayo!-odpowiedziały jej z uśmiechem.Zaraz podeszła do niej Lucy.
-To jest mój kuzyn Satoru.-powiedziała ściskając jej ramię.-Satoru to jest Akemi.-chłopak spojrzał na nią leniwym wzrokiem.Kiedy ich oczy się spotkały,jego rozbłysły dziwnym blaskiem.Zaraz znalazł się przy niej,przyciągnął ją do siebie i przechylił delikatnie robiąc pozę jak w tańcu <wiecie o co chodzi ne?>
-Jestem Satoru,ty za to jesteś aniołem który wstąpił z nieba by ukazać światu swoje piękno.-powiedział uwodzicielsko,a ona się zarumieniła.Całą gildia na nich patrzyła.
-Emm...j-ja...-plątała sie a on położył dłoń na jej policzku.
-Pozwól,że skradnę pocałunek z twoich słodkich ust.-rzekł zbliżając swoją twarz do jej.Ona zamknęła przestraszona oczy.Już prawie stykali się ustami,kiedy...
-Łapy precz od Akemi!-krzyknął Gray wyrywając mu dziewczynę z objęć.Teraz była w ramionach maga lodu.-Nie pozwalasz sobie na za wiele?
-A ty to...-powiedział zirytowany blondyn.
-Ktoś kto nie będzie patrzył jak jego koleżanka z gildii jest chamsko podrywana,przez jakiegoś lalusia...-wycedził przez zęby.Ten prychnął tylko.
-Może byście tak już zostawili ja w spokoju?-zapytała Levi.Spojrzeli na niebieskooką.Była cała czerwona.Czarnowłosy puścił ją.
-Przepraszam.-powiedział zmieszany.
-N-nic się nie stało.-odpowiedziała kiedy stała już równo.-M-miło było poznać,a-ale już musze iść!-pisnęła i odbiegła.Ci zmierzyli się wzrokiem i rozeszli.Czemu ten koleś tak wkurzył mnie tym,co zrobił?Chyba nie powinno mnie to obchodzić,nie?...mówił w myślach czarnowłosy.Spojrzał na nią.Siedziała przy barze i rozmawiała z Mirą. Na jej twarzy widniał jeszcze rumieniec.Była tam otoczona dziewczynami,które wypytywały ją o wszystko.Nagle drzwi się otworzyły.Stała w nich Pani Deszczu.Rozsiewała mroczną aure,tak silną że magowie z gildii zamilkli.Objeła spojrzeniem całe pomieszczenie,a jej wzrok zatrzymał sie na młodej Asai.Warknęła i rzuciła sie na nią.Wyglądało to tak że Akemi była przygnieciona a Loxar siedziała jej na brzuchu a ręce przytrzymywała jej po obu stronach głowy.
-RYWALKA W MIŁOŚCI!-krzyknęła niebieskowłosa.
-R-rywalka w miłości?-zapytała przestraszona.Reszta wpatrywała sie w to zdziwieni.
-Gray-sama jest Juvii! Trzymaj sie od niego z daleka!-szybko pokazała jej zdjęcie na którym niebieskooka przytulała ciemnowłosego,po jej przyjęciu urodzinowym.
-A-ale...
-Juvia powiedziała:Gray-sama jest JUVII!-siedemnastolatka wpatrywała sie w nią przerażona.Nagle poczuła że coś odrywa Loxar od jej brzucha.
-Weź się uspokój!Ona mi dziękowała!-warknął Fullbuster.
-Nic ci nie jest piękna?-powiedział Heartfilia podnosząc ją.Ona zaprzeczyła kiwnięciem głowy.Spojrzała na Panią Deszczu.Wyrywała się żeby ją uderzyć.Zrobiło się jej smutno,ale uśmiechneła się blado.
-Nic się nie stało,ja już pójde.Wybiorę jakąś misje czy coś...-wyszeptała i ruszyła w stronę tablicy ogłoszeń.NIestety nie było nic ciekawego więc postanowiła pójść do domu pożegnała sie ze wszystkimi i wszyła.Westchnęła ciężko.Nie martw się Juvio...ja nie mogę kochać...
JEst rozdział!PRzepraszam że taki krótki i przepraszam za te dwa dni opóźnienia.WYBACZCIE MI! To n atyle następna notka za tydzień i będzie dłuższa,obiecuje!
P.S. Opis nowego bohatera w zakładce "Bohaterowie" już wkrótce.
niedziela, 16 czerwca 2013
Rozdział 9
Od rana padał deszcz.Chodź na dworze było szaro w gildii świeciło słońce.Wszyscy właśnie kończyli sprzątanie po imprezie urodzinowej.Cieszyli się,że dzięki nim ich przyjaciółka miała udane urodziny.Goście z innych gildii pożegnali się i wyszli.Każdy znalazł sobie miejsce na którym usiadł.Było spokojnie,dopóki drzwi nie otworzyły się.Spojrzeli w tamtą stronę.Stała tam uśmiechnięta i cała mokra Akemi.Jej ciuchy przylegały do jej ciała ukazując jej kształty.Mokre kosmyki włosów przyklejały się do jej twarzy.
-Ohayo!-powiedziała machając do wszystkich.Podeszła do niej Mira,zarzucając na jej barki koc.
-Oszalałaś?Przeziębisz się!Trzeba było poczekać aż deszcz przestanie padać,albo w ogóle nie przychodzić!-skarciła ją białowłosa.
-Ale inaczej nie mogłabym wam podziękować!-krzyknęła rzucając się jej na szyje.-Dzięki wam pierwszy raz od śmierci mojej mamy,moje urodziny były szczęśliwe!-krzyknęła.Dziękowała chyba każdemu z osobna.Gdy to zrobiła usiadła przed barem,koło Wendy,Erzy,Lucy,Natsu i Gray'a.-Wam dziękuje najbardziej!Te piosenki były wspaniałe!-pisnęła przytulając się do Gray'a,zaraz jednak odskoczyła od niego cała czerwona na twarzy.-Przepraszam...
-Spoko.Nic się nie stało!-zapewnił uśmiechnięty.Odwzajemniła gest nieśmiało.Rozmawiali tak jakiś czas.Ona piła sobie powoli sok pomarańczowy,a jej ciało wysychało.Nagle zamarła.
-Mira,mogłabyś przesunąć się w bok.-powiedziała do barmanki stojącej przed nią.Ta zdziwiona zrobiła to o co kazała.-A psik!-tylko to dało się usłyszeć.Spojrzeli na nią,ale nic tam nie było oprócz ognia.Spojrzeli na resztę gildii.Wszyscy patrzeli jak ogień wgniata ją w ścianę.Wszyscy rzucili się w stronę Natsu,krzycząc na niego.Podeszła do niej Wendy.
-Nic ci nie jest?
-Nie...-spojrzała na resztę.Właśnie szli w stronę różowowłosego.-To nie wina Natsu.
-To co się stało?-zapytała Levi.
-Jakby to powiedzieć...Chyba się przeziębiłam,a kiedy jestem przeziębiona jestem zagrożeniem dla siebie i otoczenia...-powiedziała zmieszana.
-A dlaczego tak jest?-zapytał Wacaba.
-Już mówiłam,że nie panuje za dobrze nad swoją mag-mag-A psik!-tym razem odepchnął ją strumień wody.Odbiła się od sufitu i spadłą na podłogę.-To może ja pójdę do domu...
-Może cię odprowadzić?-zapytała Lucy.
-Nie trzeba poradzę sobie-e-A psik!-podmuch wiatru odrzucił ja.Zamknęła oczy czekając na ból,ale gdy go nie poczuła otworzyła je.Podniosła wzrok,a jej spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem czarnych tęczówek.
-Może lepiej cię odprowadzę?-zapytał i nie czekając na odpowiedź wyszedł ciągnąc ją za sobą.Szli jakiś czas w milczeniu,aż doszli do jej mieszkania.Kiedy tak weszli,usadowił ją na fotelu,a sam poszedł zrobić herbatę.-Proszę.
-Nie musisz tego robić...Nie chcę ci zrobić krzywdy.-powiedziała smutno.
-Weź nie żartuj! Jesteśmy przyjaciółmi...-powiedział uśmiechając się do niej.Rozmawiali jeszcze kilka minut.Niespodziewanie na zewnątrz zrobiło się gorąco.Słońce świeciło mocno,co było dziwne bo właśnie padało.Spojrzał na nią.Teraz zaczęła się trząść,a na dworze zaczął padać śnieg.Powtórzyło się to kilka razy.
-Przepraszam...z tą pogodą to moja wina...-powiedziała zażenowana.On szybko skoczył do kuchni i wyciągnął z szafki termometr.
-Masz gorączkę...-powiedział do siebie.-Wskakuj do łóżka.
-Nie trzeba...-powiedziała szybko z zaróżowionymi policzkami.
-Kładź się!-rzekł stanowczo,odgarniając mokre kosmyki z twarzy.Westchnęła i poszła do łazienki.Przemyła twarz.Ubrała krótkie spodenki,zdecydowanie za krótkie i obcisłą czarną bluzkę.Kiedy ją zobaczył zarumienił się.
-Przepraszam,ale nic innego nie było w łazience...
-Spoko...nic się nie stało...-powiedział zmieszany.
-To dob-dob-A psik!-kichnęła a podmuch wiatru zdmuchnął wszystko.Gdy się uspokoiło otworzyła oczy.Nad nią widziała parę czarnych oczu.Zarumieniła się a on odskoczył.
-Przepraszam!-krzyknęli równocześnie.Po długiej ciszy znów rozległy się kichnięcia.Raz wszystko się paliło,raz moczyło,drugi zamrażało lub niszczyło przez ciężar metalu.Oboje byli wykończeni.Chłopak siedział na fotelu,a dziewczyna na łóżu.
-Co tu się stało?-usłyszeli głos Tytanii.Spojrzeli w tą stronę.Stało tak kilka osób.
-Co tu robicie?-zapytał mag lodu.
-Jako że Akemi posługuje się magią Natury pomyślałam ze wezmę osoby posługujące się magią typu żywioły czy coś więc jesteśmy.-wyjaśniła szybko.
-Dziękuje za tros-ke. A psik!-kichnęła a w ich stronę poleciało żelazo,które zaraz złapał Gajeel.
-Widzę,że dobrze że przyszliśmy.-powiedziała Lucy.Wendy podeszła do Asai i zaczęła ją leczyć.
-Jutro będziesz zdrowa.-powiedziała po chwili.Usłyszeli kichanie.Całe mieszkanie zamarzło.Wszyscy oprócz Graya i Natsu drżeli z zimna.
-Może lepiej pójdę spać?-zapytała nieśmiało chora.-A psik!-tym razem z jej ust wyleciała gwiazda która uderzyła Lucy w twarz.-Przepraszam!-pisnęła.
-Spokojnie,nic mi nie jest.-powiedziała blondynka uśmiechając sie słabo masując obolały nos.Znów kichnięcie,a wszyscy leżeli przygwożdżeni do ziemi.-Magia Grawitacji?-zapytała zaskoczona.Gdy mogli się ruszać spojrzeli na nią.Spała oparta o ramię maga lodu.
-To my już pójdziemy.-szepnęła Tytania.Reszta dni minęła spokojnie.Nie miała już gorączki ani nie kichała więc było dobrze.
Dzisiaj króciutko!Przepraszam!
Aki:Mogłabyś sie postarać bardziej!
Wiem ale mam chyba złe wieści.Od dzisiaj rozdziały będą się pojawiać raz w tygodniu we czwartki.Powód? Założyłam nowego bloga.Tematyka "Naruto" nowa generacja. Na moim drugim blogu rozdziały będą sie pojawiać we wtorki a na tym nowym w soboty.Ale zacznie on funkcjonować kiedy szablon będzie gotowy. To na tyle Bay! :*
-Ohayo!-powiedziała machając do wszystkich.Podeszła do niej Mira,zarzucając na jej barki koc.
-Oszalałaś?Przeziębisz się!Trzeba było poczekać aż deszcz przestanie padać,albo w ogóle nie przychodzić!-skarciła ją białowłosa.
-Ale inaczej nie mogłabym wam podziękować!-krzyknęła rzucając się jej na szyje.-Dzięki wam pierwszy raz od śmierci mojej mamy,moje urodziny były szczęśliwe!-krzyknęła.Dziękowała chyba każdemu z osobna.Gdy to zrobiła usiadła przed barem,koło Wendy,Erzy,Lucy,Natsu i Gray'a.-Wam dziękuje najbardziej!Te piosenki były wspaniałe!-pisnęła przytulając się do Gray'a,zaraz jednak odskoczyła od niego cała czerwona na twarzy.-Przepraszam...
-Spoko.Nic się nie stało!-zapewnił uśmiechnięty.Odwzajemniła gest nieśmiało.Rozmawiali tak jakiś czas.Ona piła sobie powoli sok pomarańczowy,a jej ciało wysychało.Nagle zamarła.
-Mira,mogłabyś przesunąć się w bok.-powiedziała do barmanki stojącej przed nią.Ta zdziwiona zrobiła to o co kazała.-A psik!-tylko to dało się usłyszeć.Spojrzeli na nią,ale nic tam nie było oprócz ognia.Spojrzeli na resztę gildii.Wszyscy patrzeli jak ogień wgniata ją w ścianę.Wszyscy rzucili się w stronę Natsu,krzycząc na niego.Podeszła do niej Wendy.
-Nic ci nie jest?
-Nie...-spojrzała na resztę.Właśnie szli w stronę różowowłosego.-To nie wina Natsu.
-To co się stało?-zapytała Levi.
-Jakby to powiedzieć...Chyba się przeziębiłam,a kiedy jestem przeziębiona jestem zagrożeniem dla siebie i otoczenia...-powiedziała zmieszana.
-A dlaczego tak jest?-zapytał Wacaba.
-Już mówiłam,że nie panuje za dobrze nad swoją mag-mag-A psik!-tym razem odepchnął ją strumień wody.Odbiła się od sufitu i spadłą na podłogę.-To może ja pójdę do domu...
-Może cię odprowadzić?-zapytała Lucy.
-Nie trzeba poradzę sobie-e-A psik!-podmuch wiatru odrzucił ja.Zamknęła oczy czekając na ból,ale gdy go nie poczuła otworzyła je.Podniosła wzrok,a jej spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem czarnych tęczówek.
-Może lepiej cię odprowadzę?-zapytał i nie czekając na odpowiedź wyszedł ciągnąc ją za sobą.Szli jakiś czas w milczeniu,aż doszli do jej mieszkania.Kiedy tak weszli,usadowił ją na fotelu,a sam poszedł zrobić herbatę.-Proszę.
-Nie musisz tego robić...Nie chcę ci zrobić krzywdy.-powiedziała smutno.
-Weź nie żartuj! Jesteśmy przyjaciółmi...-powiedział uśmiechając się do niej.Rozmawiali jeszcze kilka minut.Niespodziewanie na zewnątrz zrobiło się gorąco.Słońce świeciło mocno,co było dziwne bo właśnie padało.Spojrzał na nią.Teraz zaczęła się trząść,a na dworze zaczął padać śnieg.Powtórzyło się to kilka razy.
-Przepraszam...z tą pogodą to moja wina...-powiedziała zażenowana.On szybko skoczył do kuchni i wyciągnął z szafki termometr.
-Masz gorączkę...-powiedział do siebie.-Wskakuj do łóżka.
-Nie trzeba...-powiedziała szybko z zaróżowionymi policzkami.
-Kładź się!-rzekł stanowczo,odgarniając mokre kosmyki z twarzy.Westchnęła i poszła do łazienki.Przemyła twarz.Ubrała krótkie spodenki,zdecydowanie za krótkie i obcisłą czarną bluzkę.Kiedy ją zobaczył zarumienił się.
-Przepraszam,ale nic innego nie było w łazience...
-Spoko...nic się nie stało...-powiedział zmieszany.
-To dob-dob-A psik!-kichnęła a podmuch wiatru zdmuchnął wszystko.Gdy się uspokoiło otworzyła oczy.Nad nią widziała parę czarnych oczu.Zarumieniła się a on odskoczył.
-Przepraszam!-krzyknęli równocześnie.Po długiej ciszy znów rozległy się kichnięcia.Raz wszystko się paliło,raz moczyło,drugi zamrażało lub niszczyło przez ciężar metalu.Oboje byli wykończeni.Chłopak siedział na fotelu,a dziewczyna na łóżu.
-Co tu się stało?-usłyszeli głos Tytanii.Spojrzeli w tą stronę.Stało tak kilka osób.
-Co tu robicie?-zapytał mag lodu.
-Jako że Akemi posługuje się magią Natury pomyślałam ze wezmę osoby posługujące się magią typu żywioły czy coś więc jesteśmy.-wyjaśniła szybko.
-Dziękuje za tros-ke. A psik!-kichnęła a w ich stronę poleciało żelazo,które zaraz złapał Gajeel.
-Widzę,że dobrze że przyszliśmy.-powiedziała Lucy.Wendy podeszła do Asai i zaczęła ją leczyć.
-Jutro będziesz zdrowa.-powiedziała po chwili.Usłyszeli kichanie.Całe mieszkanie zamarzło.Wszyscy oprócz Graya i Natsu drżeli z zimna.
-Może lepiej pójdę spać?-zapytała nieśmiało chora.-A psik!-tym razem z jej ust wyleciała gwiazda która uderzyła Lucy w twarz.-Przepraszam!-pisnęła.
-Spokojnie,nic mi nie jest.-powiedziała blondynka uśmiechając sie słabo masując obolały nos.Znów kichnięcie,a wszyscy leżeli przygwożdżeni do ziemi.-Magia Grawitacji?-zapytała zaskoczona.Gdy mogli się ruszać spojrzeli na nią.Spała oparta o ramię maga lodu.
-To my już pójdziemy.-szepnęła Tytania.Reszta dni minęła spokojnie.Nie miała już gorączki ani nie kichała więc było dobrze.
Dzisiaj króciutko!Przepraszam!
Aki:Mogłabyś sie postarać bardziej!
Wiem ale mam chyba złe wieści.Od dzisiaj rozdziały będą się pojawiać raz w tygodniu we czwartki.Powód? Założyłam nowego bloga.Tematyka "Naruto" nowa generacja. Na moim drugim blogu rozdziały będą sie pojawiać we wtorki a na tym nowym w soboty.Ale zacznie on funkcjonować kiedy szablon będzie gotowy. To na tyle Bay! :*
piątek, 7 czerwca 2013
Rozdział 8
Ciemność.Tylko ją widziała.Nie słyszała nic.Była w środku wielkiej otchłani.Nic tylko pustka otaczająca ją zewsząd. Nagle zobaczyła światło zbliżające się do niej.Chciała uciekać ale nie dała rady.Dopadło ją.Przed nią pojawił się obraz z przeszłości...jej przeszłości.Widziała to o czym chciała zapomnieć.Widziała twarz mężczyzny który zrobił jej krzywdę.Łzy zaczęły wypływać z jej oczu.Nie chciała patrzeć,ale nie mogła nic zrobić.To bolało.Chwile po tym znalazła się w innym miejscu.Miejscu w którym przez półtora roku przysparzano jej ogromnego bólu i cierpienia.Już miała się poddać gdy przed oczami pojawiła się gildia. Ci wszyscy uśmiechnięci magowie,członkowie wielkiej rodziny...i on.Widziała jego uśmiech skierowany do niej. Zamknęła oczy uśmiechając się lekko.Usłyszała głosy z zewnątrz...
-Wendy,Chelia! Jakieś zmiany?
-Przepraszam panie Gray ale niestety...nie chwila! Chyba się budzi!-po tych słowach uchyliła powieki ukazując światu swoje niebieskie jak niebo tęczówki, co nie było proste ponieważ były ciężkie jak z ołowiu. Zobaczyła wszystkich sojuszników.Zdziwiła się.Poczuła jak ktoś ją obejmuje.To były dziewczynki.
-Martwiłyśmy się o ciebie!-zapłakała różowowłosa. Ta uśmiechnęła się czule i pogłaskała je po głowie. Spojrzała na resztę.
-Ile byłam nieprzytomna?-zapytała nieśmiało.
-Tylko kilka dni.-powiedział Lyon czochrając jej włosy.Zaśmiała się lekko. Nagle spoważniała.
-A co z panem Jurą?
-O mnie się nie martw.-zaśmiał się mężczyzna wchodząc do pokoju.-Wszystko dobrze.
-Ciesze się.
-Dobrze zostawiamy cię tu,abyś odpoczęła,a kiedy będziesz się czuła lepiej zejdź na dół.-powiedział Hibiki i wszyscy wyszli. Położyła się wygodnie i zaczęła leczyć.Nie zajęło jej to długo ponieważ dziewczynki świetnie sobie poradziły. Po tym ubrała się tym razem w czarną sukienkę i tego samego koloru buty które z niewiadomych przyczyn zostawiły jej dziewczyny,uczesała i wyszła. Zeszła ze schodów i oniemiała. Na środku gildii stała scena na której stali wszyscy chłopcy z sojuszu. Reszta gildii uśmiechała się do niej radośnie,mężczyźni nawet zarumienili się na jej widok.W głośnikach zabrzmiała muzyka (jeśli chcecie wiedzieć co włączcie 6 na mojej play liście). Wesoła muzyka zaczęła się rozprzestrzeniać po pomieszczeniu. Najpierw śpiewało Blue Pegasus, potem doszli do nich Szablozębni a potem Fairy Tail. Śpiewali i uśmiechali się do niej. Piosenka byłą piękna.Taka słoneczna i ciepła. Ze sceny zszedł Gray i podszedł do niej.Podał jej rękę którą niepewnie złapała,a on pociągnął ją za sobą.Teraz stała tam z resztą. Przerzucił jej ręke przez ramię z jednej strony a Sting z drugiej.Reszta zrobiła to samo.Gdy piosenka się skończyła popłakała się.Upadła na podłogę,a reszta gildii krzyknęła:
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO AKEMI!-po kilku minutach uspokoiła się.Spojrzała na chłopców, a oni uśmiechali sie szeroko.
-Wymyśliliśmy to żeby umilić ci ten dzień.-powiedział Eve.
-Dziewczyny też coś dla ciebie mają.-powiedział Ren a na scene weszły sojuszniczki.Znów zabrzmiała muzyka a dziewczyny zaczęły śpiewać ze szczerego serca. (tym razem włączmy 2.). Wyszło im to pięknie. Każda po kolei przytuliła ją i zatańczyła z nią krótko.Wyglądały tak słodko.Kiedy skończyły na ich miejsce weszła ona.Spojrzała na wszystkich i powiedziała:
-Dziękuje.Nigdy nie pomyślałabym,że będę szczęśliwa w tym dniu i też chcę wam coś dać.Dawno tego nie robiłam,ale chce dla was coś zaśpiewać...-odwróciła się od nich plecami i za pomocą Magii Efektów sprawiła że zabrzmiała melodia której nigdy nie słyszeli. Zwróciła się znów w jej stronę,oczy miała zamknięte a z ust wydobyły się pierwsze słowa. (http://www.youtube.com/watch?v=CTTjLxXFg0k). Jej piękny głos łaskotał uszy wszystkich zebranych.Piękna gra fortepianu ładnie się z nim komponowała,jakby były dla siebie stworzone.Piosenka była prawdziwa.Napisała ją zaraz po tym smutnym wydarzeniu,ponieważ kilka dni potem w szpitalu odwiedził ją człowiek który znał sie na jej magii i dowiedziała się od niego,że nigdy nie będzie mogła się zakochać...Postanowiła,że dla dobra wszystkich tego nie zrobi.Wtedy wszystkie uczucia wlała w te słowa.Były delikatne i takie piękne.Wszystkie Kobiet w gildii płakały,a mężczyźni ledwo powstrzymywali łzy.Teraz nie obchodziła ich zasada "Faceci nie płaczą." , teraz byli w świecie piosenki,która poruszyła ich serca. Nawet Gajeel i Rogue nie mogli się powstrzymać.Po chwili na twarzy każdego było można dostrzec kryształowe łzy.Spojrzała na nich,śpiewając ostatnie strofy utworu.Widzieli że to sprawia że jest szczęśliwa więc cieszyło to też ich.
Kiedy skończyła uśmiechnęła się i zeszła do reszty.Nikt nie mógł się ruszyć.Byli w szoku.Pierwszy otrząsną się Gray,który podszedł do niej i uściskał.Poczuła ciepła,które tak lubiła,ale za każdym razem kiedy o nim myślała karciła się w myślach.Nie powinna o nim myśleć,ale nie potrafiła inaczej.
-Piękna piosenka.-usłyszała jego szept tuż przy uchu.Potem poczuła coś,czego nigdy by się nie spodziewała.Jego ciepłe wargi muskały jej policzek,pozostawiając w tym miejscu przyjemne uczucie. Zarumieniła się strasznie.Zaraz podeszła do nich reszta.Wszyscy chwalili jej piękny głos wycierając łzy. Poczuła jak ktoś łapie ją za nadgarstek i ciągnie za sobą.Postać puściła ją dopiero,kiedy byli sami. Spojrzała na nią.To był Sting.
-Coś się stało?-zapytała zdziwiona.
-Chciałem ci podziękować za wtedy i o coś zapytać.-powiedział niepewnie.
-O co chodzi?
-Cz-czy chcia-chciałabyć, zostać m-moją...-miotał się.Nie wiedział co powiedzieć i jak dobrać słowa. Wziął głęboki wdech i uspokoił się.-...moją przyjaciółka? (nie wyobrażajcie sobie za wiele :P dop.aut.).- spojrzała na niego jeszcze bardziej zdziwiona po czym uśmiechnęła się.
-Bardzo chętnie.-zawołała,a on poczochrał ją po głowie.Rozmawiali jeszcze dłuższą chwile.Śmiali się prawie cały czas.Co chwile zerkała w stronę czarnowłosego maga lodu.Widziała Juvię,która się do niego kleiła i bolało ją to,ale obiecała coś sobie i słowa dotrzyma.Impreza trwała całą noc.Nie mogła uwierzyć,że w końcu miała szczęśliwe urodziny.
No jest! Przepraszam że taki krótki. Crystal Phoenix możesz mnie już zabić za tak beznadziejny rozdział.
Aki:Nie waż się tyknąć mojej królewny!
Co ci?
Aki:A nic kochannnie :3
O cholecia ty się nachlałeś na urodzinach Akemi! Trzeba coś z tobą zrobić . A was zachęcam do komentowania. Bay,bay.
-Wendy,Chelia! Jakieś zmiany?
-Przepraszam panie Gray ale niestety...nie chwila! Chyba się budzi!-po tych słowach uchyliła powieki ukazując światu swoje niebieskie jak niebo tęczówki, co nie było proste ponieważ były ciężkie jak z ołowiu. Zobaczyła wszystkich sojuszników.Zdziwiła się.Poczuła jak ktoś ją obejmuje.To były dziewczynki.
-Martwiłyśmy się o ciebie!-zapłakała różowowłosa. Ta uśmiechnęła się czule i pogłaskała je po głowie. Spojrzała na resztę.
-Ile byłam nieprzytomna?-zapytała nieśmiało.
-Tylko kilka dni.-powiedział Lyon czochrając jej włosy.Zaśmiała się lekko. Nagle spoważniała.
-A co z panem Jurą?
-O mnie się nie martw.-zaśmiał się mężczyzna wchodząc do pokoju.-Wszystko dobrze.
-Ciesze się.
-Dobrze zostawiamy cię tu,abyś odpoczęła,a kiedy będziesz się czuła lepiej zejdź na dół.-powiedział Hibiki i wszyscy wyszli. Położyła się wygodnie i zaczęła leczyć.Nie zajęło jej to długo ponieważ dziewczynki świetnie sobie poradziły. Po tym ubrała się tym razem w czarną sukienkę i tego samego koloru buty które z niewiadomych przyczyn zostawiły jej dziewczyny,uczesała i wyszła. Zeszła ze schodów i oniemiała. Na środku gildii stała scena na której stali wszyscy chłopcy z sojuszu. Reszta gildii uśmiechała się do niej radośnie,mężczyźni nawet zarumienili się na jej widok.W głośnikach zabrzmiała muzyka (jeśli chcecie wiedzieć co włączcie 6 na mojej play liście). Wesoła muzyka zaczęła się rozprzestrzeniać po pomieszczeniu. Najpierw śpiewało Blue Pegasus, potem doszli do nich Szablozębni a potem Fairy Tail. Śpiewali i uśmiechali się do niej. Piosenka byłą piękna.Taka słoneczna i ciepła. Ze sceny zszedł Gray i podszedł do niej.Podał jej rękę którą niepewnie złapała,a on pociągnął ją za sobą.Teraz stała tam z resztą. Przerzucił jej ręke przez ramię z jednej strony a Sting z drugiej.Reszta zrobiła to samo.Gdy piosenka się skończyła popłakała się.Upadła na podłogę,a reszta gildii krzyknęła:
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO AKEMI!-po kilku minutach uspokoiła się.Spojrzała na chłopców, a oni uśmiechali sie szeroko.
-Wymyśliliśmy to żeby umilić ci ten dzień.-powiedział Eve.
-Dziewczyny też coś dla ciebie mają.-powiedział Ren a na scene weszły sojuszniczki.Znów zabrzmiała muzyka a dziewczyny zaczęły śpiewać ze szczerego serca. (tym razem włączmy 2.). Wyszło im to pięknie. Każda po kolei przytuliła ją i zatańczyła z nią krótko.Wyglądały tak słodko.Kiedy skończyły na ich miejsce weszła ona.Spojrzała na wszystkich i powiedziała:
-Dziękuje.Nigdy nie pomyślałabym,że będę szczęśliwa w tym dniu i też chcę wam coś dać.Dawno tego nie robiłam,ale chce dla was coś zaśpiewać...-odwróciła się od nich plecami i za pomocą Magii Efektów sprawiła że zabrzmiała melodia której nigdy nie słyszeli. Zwróciła się znów w jej stronę,oczy miała zamknięte a z ust wydobyły się pierwsze słowa. (http://www.youtube.com/watch?v=CTTjLxXFg0k). Jej piękny głos łaskotał uszy wszystkich zebranych.Piękna gra fortepianu ładnie się z nim komponowała,jakby były dla siebie stworzone.Piosenka była prawdziwa.Napisała ją zaraz po tym smutnym wydarzeniu,ponieważ kilka dni potem w szpitalu odwiedził ją człowiek który znał sie na jej magii i dowiedziała się od niego,że nigdy nie będzie mogła się zakochać...Postanowiła,że dla dobra wszystkich tego nie zrobi.Wtedy wszystkie uczucia wlała w te słowa.Były delikatne i takie piękne.Wszystkie Kobiet w gildii płakały,a mężczyźni ledwo powstrzymywali łzy.Teraz nie obchodziła ich zasada "Faceci nie płaczą." , teraz byli w świecie piosenki,która poruszyła ich serca. Nawet Gajeel i Rogue nie mogli się powstrzymać.Po chwili na twarzy każdego było można dostrzec kryształowe łzy.Spojrzała na nich,śpiewając ostatnie strofy utworu.Widzieli że to sprawia że jest szczęśliwa więc cieszyło to też ich.
Kiedy skończyła uśmiechnęła się i zeszła do reszty.Nikt nie mógł się ruszyć.Byli w szoku.Pierwszy otrząsną się Gray,który podszedł do niej i uściskał.Poczuła ciepła,które tak lubiła,ale za każdym razem kiedy o nim myślała karciła się w myślach.Nie powinna o nim myśleć,ale nie potrafiła inaczej.
-Piękna piosenka.-usłyszała jego szept tuż przy uchu.Potem poczuła coś,czego nigdy by się nie spodziewała.Jego ciepłe wargi muskały jej policzek,pozostawiając w tym miejscu przyjemne uczucie. Zarumieniła się strasznie.Zaraz podeszła do nich reszta.Wszyscy chwalili jej piękny głos wycierając łzy. Poczuła jak ktoś łapie ją za nadgarstek i ciągnie za sobą.Postać puściła ją dopiero,kiedy byli sami. Spojrzała na nią.To był Sting.
-Coś się stało?-zapytała zdziwiona.
-Chciałem ci podziękować za wtedy i o coś zapytać.-powiedział niepewnie.
-O co chodzi?
-Cz-czy chcia-chciałabyć, zostać m-moją...-miotał się.Nie wiedział co powiedzieć i jak dobrać słowa. Wziął głęboki wdech i uspokoił się.-...moją przyjaciółka? (nie wyobrażajcie sobie za wiele :P dop.aut.).- spojrzała na niego jeszcze bardziej zdziwiona po czym uśmiechnęła się.
-Bardzo chętnie.-zawołała,a on poczochrał ją po głowie.Rozmawiali jeszcze dłuższą chwile.Śmiali się prawie cały czas.Co chwile zerkała w stronę czarnowłosego maga lodu.Widziała Juvię,która się do niego kleiła i bolało ją to,ale obiecała coś sobie i słowa dotrzyma.Impreza trwała całą noc.Nie mogła uwierzyć,że w końcu miała szczęśliwe urodziny.
No jest! Przepraszam że taki krótki. Crystal Phoenix możesz mnie już zabić za tak beznadziejny rozdział.
Aki:Nie waż się tyknąć mojej królewny!
Co ci?
Aki:A nic kochannnie :3
O cholecia ty się nachlałeś na urodzinach Akemi! Trzeba coś z tobą zrobić . A was zachęcam do komentowania. Bay,bay.
poniedziałek, 3 czerwca 2013
Rozdział 7
Przed nimi stał wielki budynek.Małe okna i ceglane ściany nadawały temu miejscu mrocznej aury.Wpatrywali się w ten obiekt przez dłuższą chwilę.Dało się wyczuć mroczną aurę płynącą zza murów fortecy. Nagle Ognisty Smoczy Zabójca zerwał się do biegu. Już się wprost cały palił do walki, jedna coś mu to uniemożliwiało,a konkretnie jakaś bariera.Odbił się od niej i upadł na ziemie.Podjął wiele prób przebicia się ale to było na nic.Akemi podeszła do niego i dotknęła "tarczy".Jej ręka została odepchnięta.Podniosła kamień po czym rzuciła go.Normalnie przeleciał przez osłonę.Złapała się za podbródek. Reszta wpatrywała sie w nią obmyślając plan.
-To co my teraz zrobimy?-zapytała Lucy.
-Może to przeanalizuje?-zapytał Hibiki.
-Mogę użyć mojej magii.-zaproponował Jura.Dziewczyna podeszła do nich i powiedziała nieśmiało:
-A-ano...Wiem co możemy zrobić...
-Co?-zapytali chórem.
-Bo widzicie....Ta tarcza nie przepuszcza magów,ale przepuszcza naturę...
-I co z tego?Jeśli tak jest to nie przejdziemy!-zawołał Lyon.Ona uśmiechnęła się uroczo.
-Ja mogę się tam przedostać.-spojrzeli na nią zdziwionymi minami.-Erza prosze złap się mnie mocno.
-D-dobrze.-powiedziała nie pewnie i złapała za ramię młodszej koleżanki.Naglę ich ciało zaczęło się zmieniać w płatki wiśni.Przeleciały one przez przeszkodę i tak wróciły do swojej naturalnej formy.Wszyscy patrzyli na to z szeroko otwartymi oczami.
-Jak ty to zrobiła?-zapytała Chelia.
-Użyłam swojej magii.-powtarzała tę czynność aż nie zostali sami chłopcy,nie licząc Jury i Ichiya <nie wiem jak odmienić XD>. Odwróciła się do nich i spaliła buraka.-M-m-może poszukamy innego sposobu?
-Nie marudź!-powiedzieli rozbawieni.Westchnęła i zaczęła przenosić się to w jedną to w drugą. Spojrzała na Gray'a który stał sam na polanie.Zarumieniła się jeszcze bardziej.On podszedł do niej i przytulił od tyłu. Jej twarz przybrała odcień włosów Scarlet.Czuła się nieswojo,ale też tak...dobrze?Jego dotyk dawał ukojenie złym wspomnieniom i emocją.Rozkoszowała się tym,ale poczuła jak ją puszcza.No tak,przecież czeka ich misja...Westchnęła ponownie.Weszli po cichu do kryjówki <wow to nowość!!>. Rozglądali się po pomieszczeniu.Ruszyli w przed siebie.Jak się okazało do głównej sali.Nie było tam nikogo prócz mężczyzny w rozpiętej koszuli. Miał czarne,średniej długości włosy i czerwone oczy. Uśmiechał się do nich wrednie. Chodź takiego wyrazu twarz trzeba było przyznać,że był przystojny.Ich wzrok przykuła dziewczyna,około 16 lat,leżąca pod jego nogami. Miała rude włosy za ramiona,a koloru tęczówek nie mogli zobaczyć. Jej oczy były zamknięte,co wskazywało na to,że jest nie przytomna.
-Witam magów!-zawołał radośnie chłopak.-Wyczułem was już jakiś czas temu i niestety,przez was musiałem skończyć zabawę...-mówiąc to spojrzał na dziewczynę. Nie możliwe...Czy on ją...Nie to nie może być prawda...takie myśli krążyły po głowie Akemi.Rosła w niej złość oraz strach przed tym,że to co się stało kiedyś,powtórzy się.Chłopak klasnął w dłonie,a z korytarza wyszedł mężczyzna.-Zabierz ją stąd,potem się z nią pobawie,teraz mam inne zajęcie.-nowo przybyły nic nie odpowiedział tylko siną głową.Po chwili już go nie było.Zlustrował wzrokiem wszystkich zatrzymując się na Asai.-Widzę,że tamta nie jest mi już potrzebna...-zniknął i pojawił się za nią,splatając jej ręce za plecami.Syknęła z bólu.-A ty co powiesz? Pobawisz się ze mną dzisiaj wieczorem?-zapytał wkładając rękę pod jej spódniczkę.Nie mogła się ruszyć,strach ją sparaliżował.Znikąd przyszedł mu jeszcze jeden pomysł,dzięki któremu jego uśmiech poszerzył się.-A może pobawimy się przy twoich znajomych?Chętnie popatrzą.-zaśmiał się jak psychopata,obmacując ją.Łzy spłynęły po jej policzkach.Nie mogła nic zrobić przez strach a on robił z nią co tylko chciał.Nagle uderzyły w niego lodowe lance,a ona znalazła się w żelaznym uścisku maga lodu.
-Nie waż się więcej dotykać naszej przyjaciółki!-wydarł się.Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. Uśmiechnęła się pod nosem.Chłopak puścił ją i spojrzał na przeciwnika który się podnosił.Zza ścian wyskoczyła reszta gildii.Można było wyczuć duże zasoby czarnej magii. Sojusz ruszył do ataku,a ona stała z tyłu.Jeszcze nie otrząsnęła się po tym co ten człowiek chciał jej zrobić.Nie mogła uwierzyć.TO się prawie powtórzyło.Spojrzała na swoich przyjaciół.Walczyli,a ona?Ona stała i patrzała.Zauważyła jakiegoś mężczyznę zakradającego się z mieczem do Lucy.
-Ognista Wstęga!- w jej dłoniach pojawił się gruby sznur z płomieni,który obwiązał przeciwnika i rzucił nim o ściane.-Wietrzny Wir!-tym razem większość z członków nielegalnej gildii zdmuchnął wiatr. Spojrzała na swoich towarzyszy,którzy ledwo się trzymali.Nie dość że ta gildia była silna,to jeszcze było ich wielu.Nie myśląc dłużej zmieniła wszystkich w płatki wiśni.Stworzyła podmuch wiatru który przeniósł ich na bezpieczną odległość.Wrócili do swoich wcześniejszych form i spojrzeli na nią.Dyszała ciężko.
-Dlaczego to zrobiłaś?Dlaczego uciekliśmy?-krzyczał na nią Natsu a w jej oczach pojawiły się łzy.
-O-o-oni byli z-zby-zbyt silni.N-nie dalibyśmy r-rady...-wyszeptała a pięści chłopaka zapłonęły.Już miał ją uderzyć,ale złapali go Gray i Sting.
-Opanuj się!Ona ma racje!-warknął czarnowłosy.
-Musimy odpocząć i obmyślić nowy plan!-dodał blondyn.
-A do tego Akemi powinna odpocząć,chwile i uspokoić się po...-zmieszany Rogue nie dokończył.Ona spuściła wzrok.Różowowłosy ochłonął.Wszyscy usiedli pod drzewami.Najmłodsze leczyły rany innych,chodź ci nalegali by oszczędzali siły.
-Wyruszamy jutro! Teraz pójdziemy do miasta i...-wypowiedź Jury przerwał ból.W jego brzuch była wbita włócznia.Przeszła na wylot.Popatrzeli w kierunku z którego przyleciała broń.Stał tam mężczyzna,który wcześniej wynosił tę dziewczynę.Chłopcy rzucili się na niego.Pokonali go szybo i podbiegli do dziewczyn.Postanowili wcielić plan B.Zanieśli go koło Bombowca Christina.Położyli go na trawie a dziewczyny podbiegły do niego.Próbowały mu pomóc,jednak nic to nie dało.Ze łzami w oczach odeszły od mężczyzny.
-Przepraszamy,ale...nic więcej nie możemy zrobić.-zaszlochała Wendy.Po policzkach Asai spłynęły dwie słone krople.Podbiegła w miejsce dziewczyny i zapłakana próbowała pomóc.-To nie nie d...
-NIE!-krzyknęła.-To przeze mnie! Gdybym uważała nie musielibyście walczyć.Gdybym przeniosła was gdzie indziej to wtedy...-zapłakała.Pod nią pojawił się wielki jasnoróżowy krąg.Jej włosy zaczęły unosić się ku górze.Wyczuwali od niej wielkie pokłady magii.Po chwili rany Świętego Maga zaczęły się goić.Gdy skończyła zanieśli go na pokład.Postanowili zaatakować ponownie.
-To co mamy robić?-zapytał Lyon.
-Przecież to grat!-warknął Lector.
-Fro też tak myśli.
-Chelia i Ren za pomocą swojej magii unoszą statek.Natsu,Sting i Rogue dodają mocy,żeby statek ruszył. Lyon,Gray i Eve chłodzą przegrzane części.Ichiya za pomocą perfum leczy ich rany. Wendy czuwa przy rannym.Hibiki i Erza dowodzicie.-wszyscy spojrzeli na Akemi.Jej twarz,zazwyczaj lekko onieśmielona i uśmiechnięta teraz wyrażała gniew.Statek podniósł się,a Smoczy Zabójcy za pomocą swojej magii ruszyli go z miejsca.Niestety wróg okazał się być sprytny.Uderzyła w nich ogromna kula czarnej magii. Czarnowłosy spojrzał na dziewczyne która kierowała się do wyjścia.Złapał ją za nadgarstki.
-A ty do kąt?-zapytał zdenerwowany.Spojrzała na niego już z uśmiechem.
-Załatwić wam trochę czasu...
-Nie możesz! Uciekamy stąd!-szarpnął ją za rękę ale ona wyskoczyła i z uśmiechem rozwinęła swoje skrzydła.
Spojrzeli na nią zdziwieni.Jak anioł...pomyśleli wszyscy.Teraz w powietrzu na przeciw siebie znajdowała się ona i lider mrocznej gildii.Ten sam który prawdopodobnie zgwałcił tamtą dziewczynę. Mierzyli się wzrokiem.
-Zapłacisz mi za to co zrobiłeś.Moim przyjaciołom i tamtej dziewczynie.-warknęła.Spojrzał na nią z wyzwaniem.
-Co taka mała dziewczynka mi zrobi?-zaśmiał się,a jej oczy zmieniły kolor.Teraz były zielono-niebieski. Wzdrygnął się.-P-pani Natury ?
-Powtarzam: ZAPŁACISZ MI ZA TO!!-w jej ręce uformowało się coś na kształt słońca-Słoneczna Kula!-uderzenie było tak mocne,że uderzył w ścianę klifu.Spojrzał na nią przerażony.Teraz przemawiała przez nią wściekłość.Przyjaciele obserwowali walkę.Nie,raczej jednostronną potyczkę. Po kolejnym uderzeniu wpadła do morza. Chwile potem jej skrzydła zniknęły i głową w dół leciała w tą samą stronę co jej przeciwnik. Reszta nie wiedziała co robić,byli przerażeni.
-Happy/Lector/Fro!-krzyknęli Smoczy Zabójcy.
-Aye,sir!-kotki wyleciały ze statku i zmierzały w stronę spadającej dziewczyny.Użyli maksymalnej szybkości.Złapali ją.Ostatnie co widziała przed straceniem przytomności były zatroskane twarze przyjaciół.
Ok mam go!
Aki: W końcu!
Noo! Nie mogłąm się zabrać za pisanie,ale w końcu dałam radę!
Aki:A miałaś coś zrobić ne?
O tak,tak! Pamiętam przecież! Dedykuje ten rozdział mojej kochanej Crystal Phoenix ! Najlepszego z okazji urodzin!!
A oto wiersz ode mnie iAki'ego :3
Z okazji urodzin życzę ci aby jedynymi łzami,
które pojawią się w twoich oczach, były kryształowe łzy szczęścia,
Aby radosnego uśmiechu na twej twarzy, nie zakryły chmury smutku,
aby płatki róż wyścielały drogę Twego przeznaczenia, a szczęście, radość i i miłość były przeznaczeniem Twych dni!
To na tylke bay bay :**
-To co my teraz zrobimy?-zapytała Lucy.
-Może to przeanalizuje?-zapytał Hibiki.
-Mogę użyć mojej magii.-zaproponował Jura.Dziewczyna podeszła do nich i powiedziała nieśmiało:
-A-ano...Wiem co możemy zrobić...
-Co?-zapytali chórem.
-Bo widzicie....Ta tarcza nie przepuszcza magów,ale przepuszcza naturę...
-I co z tego?Jeśli tak jest to nie przejdziemy!-zawołał Lyon.Ona uśmiechnęła się uroczo.
-Ja mogę się tam przedostać.-spojrzeli na nią zdziwionymi minami.-Erza prosze złap się mnie mocno.
-D-dobrze.-powiedziała nie pewnie i złapała za ramię młodszej koleżanki.Naglę ich ciało zaczęło się zmieniać w płatki wiśni.Przeleciały one przez przeszkodę i tak wróciły do swojej naturalnej formy.Wszyscy patrzyli na to z szeroko otwartymi oczami.
-Jak ty to zrobiła?-zapytała Chelia.
-Użyłam swojej magii.-powtarzała tę czynność aż nie zostali sami chłopcy,nie licząc Jury i Ichiya <nie wiem jak odmienić XD>. Odwróciła się do nich i spaliła buraka.-M-m-może poszukamy innego sposobu?
-Nie marudź!-powiedzieli rozbawieni.Westchnęła i zaczęła przenosić się to w jedną to w drugą. Spojrzała na Gray'a który stał sam na polanie.Zarumieniła się jeszcze bardziej.On podszedł do niej i przytulił od tyłu. Jej twarz przybrała odcień włosów Scarlet.Czuła się nieswojo,ale też tak...dobrze?Jego dotyk dawał ukojenie złym wspomnieniom i emocją.Rozkoszowała się tym,ale poczuła jak ją puszcza.No tak,przecież czeka ich misja...Westchnęła ponownie.Weszli po cichu do kryjówki <wow to nowość!!>. Rozglądali się po pomieszczeniu.Ruszyli w przed siebie.Jak się okazało do głównej sali.Nie było tam nikogo prócz mężczyzny w rozpiętej koszuli. Miał czarne,średniej długości włosy i czerwone oczy. Uśmiechał się do nich wrednie. Chodź takiego wyrazu twarz trzeba było przyznać,że był przystojny.Ich wzrok przykuła dziewczyna,około 16 lat,leżąca pod jego nogami. Miała rude włosy za ramiona,a koloru tęczówek nie mogli zobaczyć. Jej oczy były zamknięte,co wskazywało na to,że jest nie przytomna.
-Witam magów!-zawołał radośnie chłopak.-Wyczułem was już jakiś czas temu i niestety,przez was musiałem skończyć zabawę...-mówiąc to spojrzał na dziewczynę. Nie możliwe...Czy on ją...Nie to nie może być prawda...takie myśli krążyły po głowie Akemi.Rosła w niej złość oraz strach przed tym,że to co się stało kiedyś,powtórzy się.Chłopak klasnął w dłonie,a z korytarza wyszedł mężczyzna.-Zabierz ją stąd,potem się z nią pobawie,teraz mam inne zajęcie.-nowo przybyły nic nie odpowiedział tylko siną głową.Po chwili już go nie było.Zlustrował wzrokiem wszystkich zatrzymując się na Asai.-Widzę,że tamta nie jest mi już potrzebna...-zniknął i pojawił się za nią,splatając jej ręce za plecami.Syknęła z bólu.-A ty co powiesz? Pobawisz się ze mną dzisiaj wieczorem?-zapytał wkładając rękę pod jej spódniczkę.Nie mogła się ruszyć,strach ją sparaliżował.Znikąd przyszedł mu jeszcze jeden pomysł,dzięki któremu jego uśmiech poszerzył się.-A może pobawimy się przy twoich znajomych?Chętnie popatrzą.-zaśmiał się jak psychopata,obmacując ją.Łzy spłynęły po jej policzkach.Nie mogła nic zrobić przez strach a on robił z nią co tylko chciał.Nagle uderzyły w niego lodowe lance,a ona znalazła się w żelaznym uścisku maga lodu.
-Nie waż się więcej dotykać naszej przyjaciółki!-wydarł się.Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. Uśmiechnęła się pod nosem.Chłopak puścił ją i spojrzał na przeciwnika który się podnosił.Zza ścian wyskoczyła reszta gildii.Można było wyczuć duże zasoby czarnej magii. Sojusz ruszył do ataku,a ona stała z tyłu.Jeszcze nie otrząsnęła się po tym co ten człowiek chciał jej zrobić.Nie mogła uwierzyć.TO się prawie powtórzyło.Spojrzała na swoich przyjaciół.Walczyli,a ona?Ona stała i patrzała.Zauważyła jakiegoś mężczyznę zakradającego się z mieczem do Lucy.
-Ognista Wstęga!- w jej dłoniach pojawił się gruby sznur z płomieni,który obwiązał przeciwnika i rzucił nim o ściane.-Wietrzny Wir!-tym razem większość z członków nielegalnej gildii zdmuchnął wiatr. Spojrzała na swoich towarzyszy,którzy ledwo się trzymali.Nie dość że ta gildia była silna,to jeszcze było ich wielu.Nie myśląc dłużej zmieniła wszystkich w płatki wiśni.Stworzyła podmuch wiatru który przeniósł ich na bezpieczną odległość.Wrócili do swoich wcześniejszych form i spojrzeli na nią.Dyszała ciężko.
-Dlaczego to zrobiłaś?Dlaczego uciekliśmy?-krzyczał na nią Natsu a w jej oczach pojawiły się łzy.
-O-o-oni byli z-zby-zbyt silni.N-nie dalibyśmy r-rady...-wyszeptała a pięści chłopaka zapłonęły.Już miał ją uderzyć,ale złapali go Gray i Sting.
-Opanuj się!Ona ma racje!-warknął czarnowłosy.
-Musimy odpocząć i obmyślić nowy plan!-dodał blondyn.
-A do tego Akemi powinna odpocząć,chwile i uspokoić się po...-zmieszany Rogue nie dokończył.Ona spuściła wzrok.Różowowłosy ochłonął.Wszyscy usiedli pod drzewami.Najmłodsze leczyły rany innych,chodź ci nalegali by oszczędzali siły.
-Wyruszamy jutro! Teraz pójdziemy do miasta i...-wypowiedź Jury przerwał ból.W jego brzuch była wbita włócznia.Przeszła na wylot.Popatrzeli w kierunku z którego przyleciała broń.Stał tam mężczyzna,który wcześniej wynosił tę dziewczynę.Chłopcy rzucili się na niego.Pokonali go szybo i podbiegli do dziewczyn.Postanowili wcielić plan B.Zanieśli go koło Bombowca Christina.Położyli go na trawie a dziewczyny podbiegły do niego.Próbowały mu pomóc,jednak nic to nie dało.Ze łzami w oczach odeszły od mężczyzny.
-Przepraszamy,ale...nic więcej nie możemy zrobić.-zaszlochała Wendy.Po policzkach Asai spłynęły dwie słone krople.Podbiegła w miejsce dziewczyny i zapłakana próbowała pomóc.-To nie nie d...
-NIE!-krzyknęła.-To przeze mnie! Gdybym uważała nie musielibyście walczyć.Gdybym przeniosła was gdzie indziej to wtedy...-zapłakała.Pod nią pojawił się wielki jasnoróżowy krąg.Jej włosy zaczęły unosić się ku górze.Wyczuwali od niej wielkie pokłady magii.Po chwili rany Świętego Maga zaczęły się goić.Gdy skończyła zanieśli go na pokład.Postanowili zaatakować ponownie.
-To co mamy robić?-zapytał Lyon.
-Przecież to grat!-warknął Lector.
-Fro też tak myśli.
-Chelia i Ren za pomocą swojej magii unoszą statek.Natsu,Sting i Rogue dodają mocy,żeby statek ruszył. Lyon,Gray i Eve chłodzą przegrzane części.Ichiya za pomocą perfum leczy ich rany. Wendy czuwa przy rannym.Hibiki i Erza dowodzicie.-wszyscy spojrzeli na Akemi.Jej twarz,zazwyczaj lekko onieśmielona i uśmiechnięta teraz wyrażała gniew.Statek podniósł się,a Smoczy Zabójcy za pomocą swojej magii ruszyli go z miejsca.Niestety wróg okazał się być sprytny.Uderzyła w nich ogromna kula czarnej magii. Czarnowłosy spojrzał na dziewczyne która kierowała się do wyjścia.Złapał ją za nadgarstki.
-A ty do kąt?-zapytał zdenerwowany.Spojrzała na niego już z uśmiechem.
-Załatwić wam trochę czasu...
-Nie możesz! Uciekamy stąd!-szarpnął ją za rękę ale ona wyskoczyła i z uśmiechem rozwinęła swoje skrzydła.
Spojrzeli na nią zdziwieni.Jak anioł...pomyśleli wszyscy.Teraz w powietrzu na przeciw siebie znajdowała się ona i lider mrocznej gildii.Ten sam który prawdopodobnie zgwałcił tamtą dziewczynę. Mierzyli się wzrokiem.
-Zapłacisz mi za to co zrobiłeś.Moim przyjaciołom i tamtej dziewczynie.-warknęła.Spojrzał na nią z wyzwaniem.
-Co taka mała dziewczynka mi zrobi?-zaśmiał się,a jej oczy zmieniły kolor.Teraz były zielono-niebieski. Wzdrygnął się.-P-pani Natury ?
-Powtarzam: ZAPŁACISZ MI ZA TO!!-w jej ręce uformowało się coś na kształt słońca-Słoneczna Kula!-uderzenie było tak mocne,że uderzył w ścianę klifu.Spojrzał na nią przerażony.Teraz przemawiała przez nią wściekłość.Przyjaciele obserwowali walkę.Nie,raczej jednostronną potyczkę. Po kolejnym uderzeniu wpadła do morza. Chwile potem jej skrzydła zniknęły i głową w dół leciała w tą samą stronę co jej przeciwnik. Reszta nie wiedziała co robić,byli przerażeni.
-Happy/Lector/Fro!-krzyknęli Smoczy Zabójcy.
-Aye,sir!-kotki wyleciały ze statku i zmierzały w stronę spadającej dziewczyny.Użyli maksymalnej szybkości.Złapali ją.Ostatnie co widziała przed straceniem przytomności były zatroskane twarze przyjaciół.
Ok mam go!
Aki: W końcu!
Noo! Nie mogłąm się zabrać za pisanie,ale w końcu dałam radę!
Aki:A miałaś coś zrobić ne?
O tak,tak! Pamiętam przecież! Dedykuje ten rozdział mojej kochanej Crystal Phoenix ! Najlepszego z okazji urodzin!!
A oto wiersz ode mnie iAki'ego :3
Z okazji urodzin życzę ci aby jedynymi łzami,
które pojawią się w twoich oczach, były kryształowe łzy szczęścia,
Aby radosnego uśmiechu na twej twarzy, nie zakryły chmury smutku,
aby płatki róż wyścielały drogę Twego przeznaczenia, a szczęście, radość i i miłość były przeznaczeniem Twych dni!
To na tylke bay bay :**
Subskrybuj:
Posty (Atom)